Książę Karol chwali maski dla krów
Wyobrażając sobie krowę w błękitnej chirurgicznej maseczce, jednej z tych, które do niedawna były powszechnym widokiem na polskich ulicach, trudno nie parsknąć śmiechem. Jednak autorzy traktują swój pomył całkowicie poważnie. Innowacyjne rozwiązanie brytyjskiego start-upu ZELP zakłada, że specjalnie zaprojektowane maski dla bydła przyczynią się do redukcji metanu. Ponieważ krowy jako przeżuwacze emitują ten szkodliwy dla planety gaz, nieustannie są posądzane o odpowiedzialność za kryzys klimatyczny.
Każdy sposób ograniczenia emisji metanu od pewnego czasu zyskuje powszechny aplauz. Pomysł masek dla bydła również spotkał się z uznaniem. Start-up otrzymał nagrodę w dziedzinie ochrony klimatu „Climate Design Award” oraz pochwałę i zachętę do dalszej pracy ze strony brytyjskiego następcy tronu, księcia Karola, który od lat żywo interesuje się rolnictwem oraz rozwiązaniami ekologicznymi. Maskom dla krów przyznano nagrodę w wysokości 58 000 euro.
Pomysłodawcy testują różne wersje produktu
Podobnie jak maski dla ludzi cechują się różnym poziomem przepuszczalności, tak samo maski dla krów mają różne wersje. Pomysłodawcy dążą do tego, by maksymalnie zredukować emisję metanu przez bydło. Przetestowano kilka wersji prototypów i na tej podstawie ustalono, że maski mogą odfiltrować około 30 procent metanu emitowanego przez przeżuwacze. W przyszłości wartość ta ma wzrosnąć do nawet 60 proc.
Jak działa maska dla krów?
Całe urządzenie, przy swoim zbawiennym wpływie na klimat, jest niewielkie i komfortowe dla krowy. Zgodnie z zapewnieniem producenta, nie wpływa w żaden sposób na karmienie, przeżuwanie ani interakcje między zwierzętami. Waży około 100 gram i jest wykonane z gumy. Ma wentylatory, zasilane energią słoneczną, które są przeznaczone do kierowania wydechów zwierząt do małej komory, a następnie za pomocą procesów chemicznych przekształcają metan w dwutlenek węgla i parę wodną. Technologia pozwala śledzić nie tylko redukcję metanu, ale też kluczowe dane dla rolników, takie jak wskaźniki dobrostanu, wydajności i płodności krowy.
Jak podkreślają pomysłodawcy, kluczowe dla jak najlepszego działania ich projektu jest to, by jak najwięcej hodowców bydła zdecydowało się zastosować maski w swoich gospodarstwach. To jednak może nie być łatwe - nie ze względu na oryginalny charakter pomysłu, ale na cenę. Koszt jednej maski wynosi bowiem 45 dolarów za krowę rocznie. W przeliczeniu na złotówki to blisko 200 zł za sztukę bydła. Co więcej, taka inwestycja nie zwróci się rolnikowi w niczym prócz satysfakcji z przyczynienia się do ochrony klimatu, bo maski dla bydła nie wpływają na wydajność krów.
Zuzanna Ćwiklińska
fot. ZELP