Sytuacja w produkcji drobiu tragiczna. "Nie ma z czego dokładać"
Michał Kurowski z Poniatowa w powiecie żuromińskim urodził się i wychował w Łodzi, ale jego dziadek posiadał fermę drobiu i ta produkcja była mu bliska. Przez jakiś czas dzierżawił kurniki i kontynuował ten kierunek produkcji. Z myślą o dalszym rozwijaniu chowu brojlerów w pierwszych latach XXI wieku zakupił budynki, ale już wówczas koniunktura dla tej branży znacznie się pogorszyła.– Sytuacja w produkcji drobiu stawała się tragiczna. Nie było już z czego dokładać. W krytycznym momencie ceny spadły do 1,65 zł za kilogram, a koszt produkcji wynosił 2,70 zł/kg. Fermy drobiu padały jedna po drugiej, dochodziło do dramatów ludzkich. Wtedy los postawił na mojej drodze Adama Kisiela, który był przedstawicielem firmy Agri Plus na tym terenie i zaproponował współpracę. Oferta wydała mi się na tyle atrakcyjna i warta rozważenia, że ostatecznie w 2005 roku kurnik przerobiłem na chlewnię. Zamiast 20 tys. brojlerów budynek może pomieścić 2,6 tys. prosiąt, które przebywają w nim około 2 miesięcy – opowiada właściciel.