StoryEditorASF

Dziki mają się bardzo dobrze, za to rolnicy znacznie gorzej

16.11.2017., 19:11h
Miało być merytorycznie i bez szukania winnych. Nie do końca się udało, ale dwie rzeczy są pewne. Bez radykalnej redukcji populacji dzika i bez stosowania przez wszystkich zainteresowanych podstawowych zasad bioasekuracji, ciężko będzie ostatecznie rozprawić się z wirusem afrykańskiego pomoru świń.
Spotkanie w Lubelskiej Izbie Rolniczej poświęcone problemowi ASF odbyło się 23 października. Uczestniczyli w nim przedstawiciele większości instytucji zaangażowanych i zainteresowanych rozwiązaniem problemu afrykańskiego pomoru świń w Polsce.

Z Ministerstwa Środowiska

Do Lublina z Warszawy przyjechali przedstawiciele Ministerstwa Środowiska i Zarządu Głównego PZŁ, był wojewoda lubelski. Reprezentowany był też Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach, a także leśnicy, myśliwi, urzędnicy, posłowie i samorządowcy. Argumenty rolników przedstawiali członkowie zarządu LIR, którzy sami zajmują się produkcją trzody chlewnej. Biorąc pod uwagę liczne grono zebranych i trzygodzinny czas spotkania, lista konkretnych zagadnień, których rozwiązanie bądź przeprowadzenie ułatwiłoby skuteczne radzenie sobie w Polsce z ASF, nie jest zbyt długa.

Obecni podczas spotkania przedstawiciele administracji rządowej skupili się głównie na przekonywaniu, że polityka przyjęta i realizowana w kwestii zwalczania ASF i redukcji populacji dzików jest właściwa, skuteczna i przynosi dobre efekty.



Podczas spotkania przedstawiciele administracji rządowej twierdzili, że polityka zwalczania ASF przynosi efekty, ale to nie przekonało rolników


Od jesieni 2015 r. podejmujemy ostre działania administracyjne – mówił Andrzej Konieczny, podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska, gdzie, jak powiedział, nadzoruje Lasy Państwowe i PZŁ. – Obecnie, w skali Polski, pierwszy raz od 2005 roku, udało się załamać liczebność dzika. Minister zaznaczył, że realizowanym priorytetem rządu jest redukcja populacji dzika do 0,1 sztuki na kilometr kwadratowy po wschodniej stronie Wisły i do 0,5 po zachodniej.

Rolnicy z woj. lubelskiego chcą wiedzieć, czy i jak z tych zadań wywiązują się myśliwi z ich okolic. Z przepływem informacji jest jednak problem. Tadeusz Skiba, delegat do Krajowej Rady Izb Rolniczych, poinformował, że lubelska izba dysponuje informacjami na temat planów łowieckich i ich wykonań za okresy 2015/16 i 2016/17 tylko z siedmiu kół łowieckich, mimo zadanych jeszcze w sierpniu myśliwym pytań. – Dane globalne są ważne, ale zgłaszają się do nas rolnicy, którzy oczekują informacji, jak odstrzał dzika wygląda konkretnie na ich terenach – powiedział.

Niestety, przynajmniej na razie, dalej nie będą tego wiedzieć, bo choć od razu po spotkaniu miał takie dane otrzymać, okazało się, że informacje są niekompletne.

Na ich podstawie nie da się przygotować zestawienia dotyczącego 328 lubelskich obwodów. Nadal więc czekam na obiecane dane – powiedział nam dzień po spotkaniu Tadeusz Skiba.

Oddzielić świnie od dzików

Do kwestii redukcji populacji dzików w kontekście wirusa ASF nawiązał prof. Zygmunt Pejsak z Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach. Stwierdził, że bez skutecznej szczepionki, której w najbliższych latach nie ma się co spodziewać, nie można oczekiwać 100-procentowego rozwiązania kwestii afrykańskiego pomoru świń u dzików.

Stosunkowo łatwo zwalczyć afrykański pomór świń u trzody chlewnej i niezwykle trudno w populacji dzików. To tak jak w przypadku wścieklizny u lisów. Dopiero doustna szczepionka rozwiązała ten problem. W związku z tym zabiegamy o przyjęcie takiego rozwiązania jak w przypadku grypy ptaków. Czyli jeśli w danym kraju wirus ASF w ciągu dwunastu miesięcy wystąpi wyłącznie w populacji dzików i w tym samym czasie nie wystąpi w populacji świń, to chcielibyśmy, aby ten kraj był uznawany za wolny od ASF w populacji świń – tłumaczył prof. Pejsak. – Całe nasze nastawienie powinno być takie: Ograniczmy maksymalnie populację dzików. Ważne, żeby ta populacja była zmniejszana w każdym obwodzie łowieckim i żeby na niskim poziomie była ugruntowana. To idzie za wolno. I druga kwestia, chrońmy nasze stada przez bioasekurację. To nie jest trudne. Podstawowe zasady bioasekuracji powinny być stosowane w całej Polsce.

Profesor Pejsak odniósł się też do postulatów myśliwych, dotyczących szybszego badania próbek odstrzelonych dzików. Bartłomiej Popczyk z Zarządu Głównego PZŁ tłumaczył bowiem, że bywa tak, że oczekiwanie na wyniki, szczególnie przed pełnią i w trakcie pełni, gdy pozyskanie dzika jest większe, prowadzi do zapełnienia i zablokowania chłodni, a w konsekwencji do przestojów w polowaniach. – Wielokrotnie zdarza się tak, że badanie trwa powyżej siedmiu dni – mówił Bartłomiej Popczyk.



– Lubelska Izba otrzymała plany łowieckie i stan ich wykonania jedynie od 7 kół. Na resztę wciąż czekamy – rozkładał ręce Tadeusz Skiba



Nie otrzymał satysfakcjonującej odpowiedzi. Przedstawiciel Państwowego Instytutu Weterynaryjnego poinformował, że badania odbywają się na trzy zmiany przez cały tydzień, także w soboty i niedziele i nie ma możliwości przyspieszenia tej procedury.

Codzienne do Instytutu w Puławach dociera 3,5–4 tys. próbek i może się zdarzyć, że próbka, która trafi do nas w piątek po południu jest badana siedem dni. Ale badanie większości próbek trwa 2–3 dni. Robimy wszystko, żeby badać jak najkrócej, krócej się już po prostu nie da – przekonywał Zygmunt Pejsak.

Dzik ma się dobrze, rolnik nie

Wypowiedział się także m.in. Gustaw Jędrejek, wiceprezes Lubelskiej Izby Rolniczej, prywatnie hodowca trzody chlewnej. W swoim emocjonalnym wystąpieniu podkreślił, że największą cenę za chorobę, której rezerwuarem są dziki, płacą rolnicy. Wskazywał, że na skutek błędów popełnionych jeszcze w 2014 roku, a także i potem, populacja dzików ma się dobrze. – Problemów jest bardzo dużo. Panie ministrze, z całym szacunkiem, trzeba słuchać doradców, ale także rolników i samorządu rolniczego.



Andrzej Konieczny z Ministerstwa Środowiska przekonywał, że redukcja populacji dzika jest priorytetem i podejmowane są w tym kierunku zdecydowane działania


W odpowiedzi minister Andrzej Konieczny, stwierdził, że jest mu przykro, że nie widzi się tego, co już zrobiono. Wymieniał problemy już rozwiązane, tu m.in. wskazał na możliwość strzelania przez myśliwych do prośnej lochy i możliwość użycia noktowizora. Wskazywał też na zmiany przepisów, które są w trakcie procesu legislacyjnego. – Będzie możliwość zabierania obwodów tym, którzy się nie wywiązują z planów, plany pozyskania zwierzyny będzie można zwiększać ad hoc, w zależności od sytuacji.

Krzysztof Janisławski
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
22. listopad 2024 09:05