Jak tłumaczy Krzysztof Jażdżewski, zastępca Głównego Lekarza Weterynarii, występowanie ognisk ASF u świń w gospodarstwach może mieć związek z aktywnością ludzi związaną przede wszystkim z pracami polowymi oraz niedostatecznym zachowaniem zasad bioasekuracji, skutkującym wprowadzeniem wirusa do gospodarstw. Jak wyjaśnia, w większości chlewni, w których wystąpiły ogniska ASF w toku prowadzonych dochodzeń epizootycznych stwierdzono nieprawidłowości w zakresie zachowania zasad bioasekuracji. Głównie dotyczyły one stosowania mat dezynfekcyjnych przy wejściach do budynków i pomieszczeń dla świń oraz wyposażenia w odpowiednich rozmiarów maty przy wjazdach na teren gospodarstwa. Kolejnym istotnym uchybieniem był brak nasączenia mat roztworem środka dezynfekcyjnego.
– Innym istotnym wymogiem w zakresie bioasekuracji gospodarstw, którego niejednokrotnie nie realizowano należycie, było stosowanie odzieży ochronnej i obuwia przy obsługiwaniu trzody chlewnej. Odnosi się to do bardzo prozaicznej czynności polegającej na zmianie obuwia i odzieży, w której rolnicy wykonują prace polowe na inną odzież i obuwie, przeznaczone do stosowania wyłącznie w chlewni – mówi Krzysztof Jażdżewski.
Ciągle kuleje bioasekuracja
Również w jak dotąd największym ognisku choroby, w którym było blisko 6 tys. świń w powiecie bielskim w woj. podlaskim uznano możliwość wprowadzenia wirusa za pośrednictwem pojazdów i maszyn rolniczych z użytków rolnych, gdzie stwierdzano przypadki ASF u dzików. Ogólnie wskazuje się na wektor mechaniczny, w tym także dostęp do fermy bezpańskich zwierząt domowych.
– W toku dochodzenia epizootycznego zwrócono również uwagę na dość swobodne poruszanie się personelu na fermie. Osoby obsługujące świnie miały kontakt również z produktami ubocznymi pochodzenia zwierzęcego, jak gnojowica czy padłe świnie. Niezbyt rygorystycznie przestrzegano też wymogu utrzymywania mat dezynfekcyjnych przed wejściami do budynków inwentarskich – wyjaśniają przedstawiciele Głównego Inspektoratu Weterynarii.
Podkreślają jednocześnie, że w przypadku wielu gospodarstw, zwłaszcza wielkotowarowych, przyczyna wystąpienia może mieć charakter złożony. Ponadto, nawet w przypadku dużych ferm występują niestety pewne niedociągnięcia w zakresie spełniania wymagań bioasekuracji. Na obszarach objętych restrykcjami w związku z występowaniem ASF w pierwszym półroczu bieżącego roku skontrolowano 8725 gospodarstw utrzymujących świnie. W około 20% przypadków wydano decyzje administracyjne o czasowej likwidacji i zakazie chowu trzody chlewnej z powodu nieprzestrzegania wymagań bioasekuracji.
- Rolnicy ze stref ASF mają wiele pretensji do służb weterynaryjnych, zwłaszcza o wybijanie świń ze zdrowych stad, gdy pojawi się ognisko
Jednocześnie Główny Inspektorat Weterynarii przekonuje, że liczba ognisk afrykańskiego pomoru świń, które wystąpiły w okresie wiosennym, zarówno w 2017 roku, jak i w roku bieżącym, jest podobna. W okresie dwóch miesięcy od stwierdzenia pierwszego ogniska ASF wiosną 2017 roku, czyli 7 czerwca, zanotowano 47 ognisk. W 2018 roku liczba ognisk w ciągu 2 miesięcy wyniosła 56. GIW zwraca uwagę, że występuje bardzo wyraźna sezonowość pojawiania się choroby u świń w gospodarstwach. Duża liczba ognisk występuje wiosną i latem.
„Podobnie jak w ubiegłym roku stwierdzane są one na terenach, na których występują liczne przypadki ASF u dzików. Ponadto ogniska pojawiają się w gospodarstwach zlokalizowanych blisko siebie, nawet w odległości kilkudziesięciu metrów. Co ważne, nie stwierdzono w ostatnim czasie ognisk w stadach niezarejestrowanych. To, co natomiast różni aktualną sytuację od ubiegłorocznej, to wzrost liczby ognisk w dużych gospodarstwach. Aż 5 z nich stwierdzono w chlewniach utrzymujących powyżej tysiąca świń. 11 ognisk było w stadach od 100 do 1000 świń” – wyjaśnia Główny Inspektorat Weterynarii.
Nieskuteczna walka z dzikami
Wirus afrykańskiego pomoru świń został potwierdzony w trzech kolejnych gospodarstwach w woj. lubelskim, w których łącznie utrzymywano 731 świń. Mamy więc już 169 ognisk u świń oraz 2526 przypadków u dzików, z czego w tym roku potwierdzono już ponad 1600 przypadków choroby w populacji dzików. Liczba przypadków ASF u dzików w ciągu pięciu pierwszych miesięcy bieżącego roku przekroczyła łączną liczbę, jaka wystąpiła w latach ubiegłych poczynając od lutego 2014 roku. Kilka przypadków pojawiło się na terenie trzech powiatów do tej pory wolnych od występowania afrykańskiego pomoru świń. Mowa tu o powiatach hrubieszowskim, elbląskim oraz gołdapskim (jeden przypadek w gminie Banie Mazurskie). W ostatnim czasie masowe zachorowania na ASF notuje się natomiast u dzików na terenie powiatu chełmskiego. Ponad 20 nowych przypadków choroby potwierdzono również na terenie województwa mazowieckiego. Wystąpiły one w powiatach: legionowskim, piaseczyńskim, otwockim, nowodworskim i łosickim oraz w samej Warszawie na Wilanowie, Bielanach i Ursynowie.
Zdaniem ekspertów, zasady polowań w strefach ASF, które wymagają przechowywania w chłodniach tuszy upolowanego dzika do czasu otrzymania wyników badań w kierunku afrykańskiego pomoru świń, utrudniają redukcję populacji dzików. W ministerstwie środowiska trwają prace nad rozporządzeniem, którego zapisy mają wpłynąć na skuteczniejsze wykonywanie polowań, między innymi za pomocą kamer termowizyjnych i celowników na terenie całego kraju, a nie tylko na obszarze objętym wirusem. Małgorzata Golińska, wiceminister środowiska podczas posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa zapowiedziała objęcie całego kraju zakazem patroszenia dzików w miejscu ich pozyskania. Tusza ma być przewieziona do chłodni, gdzie dokonane zostanie patroszenie.
- Producenci świń już od dawna protestują i domagają się pomocy w rozwiązaniu ich dramatycznej sytuacji
W ministerstwie środowiska trwają również prace nad wydłużeniem okresu polowań zbiorowych na dziki, a także nad wprowadzeniem zakazu przewożenia ustrzelonych dzików na otwartych przyczepach. Nieodzowne wydaje się także zamknięcie przejść dla zwierzyny wzdłuż autostrad A1, A2 i A4, co pozwoli ograniczyć migrację dzików i ich przedostawanie się na inne obszary.
Błaganie o pomoc
Rolnicy ze stref ASF mają też wiele zastrzeżeń do działań służb weterynaryjnych. Ich zdaniem, lekarze weterynarii przemieszczając się pomiędzy gospodarstwami nie zachowują praktycznie żadnych zasad bioasekuracji. Przestrzeganie zasad higieny jest wymagane wśród rolników, ale powinno obowiązywać także lekarzy weterynarii. Gospodarze uważają, że ponoszą koszty związane z bioasekuracją, likwidacją stad świń, zboża, siana, spadkiem cen tuczników i trudnościami z ich zbytem, tymczasem lekarze weterynarii nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za fatalne praktyki, które są ich udziałem. Konsekwencjami obarcza się jedynie rolników. Do naszej redakcji dzwonią producenci świń ze stref, którzy opisują fatalną sytuację związaną z występowaniem afrykańskiego pomoru świń na ich terenie.
– Prawie nie ma dnia, żeby nie wybuchały kolejne ogniska. Lekarze najpierw chodzą po ogniskach, a na drugi dzień jakby nigdy nic wchodzą do naszych zdrowych świń. A potem wmawia się opinii publicznej i wszelkim instytucjom, że ASF to wina rolników! – oburzają się rolnicy.
Zdaniem producentów trzody chlewnej, lekarze weterynarii powinni także prowadzić rejestr miejsc odwiedzanych i być z tego rozliczani. Rolnicy za brak rejestrów są karani. Wskazują też na to, że ze względu na obowiązujące zakazy sprzedaży świń zwierzęta przerastają w zablokowanych stadach i część z nich będzie musiała być przekierowana do utylizacji z powodu niespełnienia warunków dobrostanu. Ich zdaniem o jakiejkolwiek opłacalności produkcji świń w tamtych regionach kraju można już zapomnieć.
- Zdaniem Głównego Inspektoratu Weterynarii liczba ognisk ASF stwierdzona wiosną bieżącego roku oraz w roku 2017 jest podobna
Szczególnie zbulwersowani są rolnicy z powiatu parczewskiego. Wystosowali oni list otwarty do ministra rolnictwa oraz posła Jarosława Sachajko, w którym uskarżają się na działania miejscowej weterynarii i proszą o pomoc w rozwiązaniu ich dramatycznej sytuacji. Prawie cały powiat parczewski znajduje się obecnie w strefie niebieskiej i ciągle stwierdzane są nowe ogniska. Rolnicy podkreślają, że jeżeli tak będzie nadal, to przez kilka miesięcy nie będą mogli sprzedać swoich świń. Nie będzie zachowany dobrostan i trafią one do utylizacji pomimo, że są to zdrowe zwierzęta. A co najgorsze, jak opowiadają, lekarze weterynarii kontrolujący gospodarstwa najpierw chodzą po ogniskach, a kolejnego dnia jadą do zdrowych stad.
Pytają też, skąd mają wziąć pieniądze na maty i środki do dezynfekcji skoro nie mogą sprzedać świń i nie wiadomo jak długo to jeszcze potrwa.
Ułatwienia w sprzedaży?
Rząd przyjął właśnie projekt nowelizacji ustawy dotyczący ASF, który ma ułatwić rolnikom sprzedaż tuczników z obszarów objętych ograniczeniami w związku z wystąpieniem afrykańskiego pomoru świń. Chodzi o projekt nowelizacji ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z wystąpieniem ASF na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej z 5 września 2016 roku. Zaproponowano rozwiązanie, które ułatwi producentom rolnym sprzedaż zdrowych świń wolnych od wirusa ASF pochodzących z obszarów objętych ograniczeniami wprowadzonymi w związku z wystąpieniem tej choroby. Obecnie do zamówień na dostawy produktów mięsnych ze świń z terenów z ograniczeniami nie stosuje się Prawa zamówień publicznych. Projekt nowelizacji przewiduje, że przepis ten będzie dotyczył także mięsa z takich świń, pod warunkiem, że będzie ono spełniało wymagania weterynaryjne.
Dominika Stancelewska