Adam Horbowiec prowadzi gospodarstwo o powierzchni 20 ha. Oprócz Gorama utrzymuje on jeszcze drugiego dwuletniego ogiera. Głównym kierunkiem produkcji w gospodarstwie jest hodowla bydła mięsnego. Rolnik kupuje kilkudniowe cielęta różnych ras i tuczy je do wagi około 700 kg.
– Drugi ogier został kupiony w wieku 6 miesięcy. Jest on przygotowywany do jesiennej aukcji w Białce k. Krasnegostawu. Mam nadzieję, że podczas niej otrzyma licencję na krycie. Myślę, że będzie on zmiennikiem dla Gorama, który już dosyć długo kryje w jednym miejscu – mówi Adam Horbowiec.
Goram jest synem klaczy Gisara od Gitara po Sazar i ogiera Saram od Samara po Bertram. Został wyhodowany przez Sabinę i Jacka Grzmilów z miejscowości Kuksy w woj. pomorskim. Goram już czwarty sezon kryje w punkcie kopulacyjnym u Adama Horbowca. W ciągu roku do krycia tym ogierem hodowcy przywożą około 40 klaczy. Dawniej Adam Horbowiec hodował klacze zimnokrwiste. Osiągał wówczas liczne sukcesy podczas wystaw.
Drugie miejsce podczas Wiosennej Gali zajął ogier Major Sławomira Mierzwińskiego z Radzynia Podlaskiego. Jest on synem klaczy Madzia od Mozga po Maciek i ogiera Neptun od Natka po Puls. Trzecie miejsce podczas Gali w Horodyszczu przypadło Gabarytowi Janusza Harkiewicza z miejscowości Lubenka w gminie Łomazy. Jest on synem klaczy Gazela od Gracja po Foton i ogiera Baszkir od Bazylia po Salut.
Będą zmiany
Próba dzielności odbywała się na takich zasadach jak w roku ubiegłym. Jednak od przyszłego roku przewidziane są pewne zmiany w przepisach.
– W 2015 roku wchodzi nowy program, według którego ogiery zimnokrwiste będą przystępowały do próby dzielności w rozbiciu na poszczególne typy: typ sokólski, sztumski, ardena polskiego i polskiego konia zimnokrwistego. Każdy z tych typów rasowych będzie miał oddzielną próbę dzielności i oddzielne wymogi długości czasu potrzebnego na przebycie drogi 1000 m – wyjaśnił Jacek Kozik, dyrektor Lubelskiego Związku Hodowców Koni.
Wszystkie ogiery przywiezione do miejscowości Horodyszcze zdały próbę dzielności. Dyrektor LZHK pozytywnie ocenił prezentowaną stawkę zwierząt.
– Według naszej oceny ogiery, które były tutaj prezentowane, poza nielicznymi wyjątkami, były naprawdę dobre. Widać, że znaczna ich część rozwinęła się i zyskała zarówno na wyglądzie, jak i na pokroju. Widać także, że hodowcy dbają o te konie i starają się zapewnić im oprócz paszy namiastkę ruchu. Jest on dla konia zbawienny, gdyż te zwierzęta nie mogą być utrzymywane tylko w zamkniętym pomieszczeniu. Konie to zwierzęta ogromnych przestrzeni i najlepiej czują się w ruchu. Muszę podkreślić, że hodowcy bardzo poważnie potraktowali tę próbę i bardzo dobrze przygotowali się do niej. Ogiery były dobre pod względem typu i kondycji. Większości z nich dołożyliśmy po 2–3 punkty. Spora część tych koni otrzymała prawie maksymalną liczbę punktów. Widać także, że ogiery są coraz mocniejsze i mają coraz mniej wad pokrojowych. Dlatego też uważamy, że przy wykorzystaniu tych ogierów do rozpłodu postęp hodowlany powinien być zagwarantowany – dodał Jacek Kozik.
Hodowla przynosi zysk
Próba dzielności dla ogierów zimnokrwistych w województwie lubelskim przeprowadzana jest dwa razy do roku.
– Nasze województwo jest dość duże, więc aby hodowcy nie mieli zbyt daleko i by łatwiej było im dowieźć zwierzęta, organizujemy próby dzielności dla ogierów w dwóch miejscach – koło Wisznic, a jesienną próbę z kolei przenosimy do Stada Ogierów w Białce koło Krasnegostawu. Tam hodowcy z okolic Zamościa, Hrubieszowa i Tomaszowa Lubelskiego mają bliżej. Można powiedzieć, że konie zimnokrwiste utrzymywane są teraz w całym województwie lubelskim. Kiedyś obowiązywała rejonizacja i nie można było koni zimnokrwistych hodować w południowo-wschodnich powiatach naszego województwa. Z góry określone były zasady, do którego miejsca można było utrzymywać ogiery zimnokrwiste – wyjaśnił Jacek Kozik.
Dyrektor LZHK uważa, iż hodowla koni zimnokrwistych jest łatwiejsza niż ras szlachetnych i gwarantuje niewielki, ale zawsze, dochód.
– W przypadku koni szlachetnych jest problem ze zbytem. Trudno na nie znaleźć kupca. Żeby taki koń znalazł nabywcę, musi być przede wszystkim przygotowany użytkowo. Przy koniach zimnokrwistych łatwiej o zysk. Programy zachowawcze zapewniają dofinansowanie na każdą klacz w wysokości 1500 zł. Łatwiej jest też sprzedać źrebaka od takiej klaczy. Jest to mobilizujący bodziec dla ludzi, którzy kochają konie, bo mają z ich hodowli dodatkową satysfakcję finansową – dodał dyrektor LZHK.
Józef Nuckowski