Spółdzielcza Agrofirma Witkowo produkuje trzodę chlewną w cyklu zamkniętym w oparciu o sześć ferm dla loch i prosiąt oraz dwie przeznaczone do tuczu. Produkcja tucznika od urodzenia do wagi 100–110 kg trwa przeciętnie 170 dni, a średnia mięsność wynosi 58%. Każdego miesiąca 4,4 tys. świń trafia do spółdzielczej przetwórni. Dużą wagę przywiązuje się więc do jakości produkowanego żywca. Do reprodukcji używa się najlepszej dostępnej genetyki.
– Dziś od lochy średnio uzyskujemy 29 prosiąt w roku, w tym odsadzonych 26 sztuk. Przy tym bazujemy na lochach polskich ras, więc jest to wynik bardzo dobry – podkreśla Mirosław Betka, specjalista ds. produkcji trzody chlewnej w Agrofirmie Witkowo, związany z nią od 10 lat.
Własna stacja unasieniania
W gospodarstwie utrzymywane są maciory krzyżówkowe ras pbz x wbp. W ramach własnych ferm odbywa się też produkcja loszek do remontu stada, których potrzeba dużo, gdyż brakowanie jest na poziomie nawet 60% rocznie. W krzyżowaniu towarowym lochy inseminowane są nasieniem knurów mięsnych z firmy genetycznej Topigs Norsvin. Natomiast czystorasowe samce, które wykorzystywane są do produkcji loszek na remont stada, pochodzą z Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „Polsus”.
– 90–95% macior zostaje pokrytych do 7. dnia po odsadzeniu. Lochy do momentu pokrycia i pięć dni po nim otrzymują do woli mieszankę, którą dostawały na porodówce. Później pasza jest ograniczana zależnie od kondycji loch. Niektóre sztuki wymagają jeszcze przez jakiś czas dokarmienia. Generalnie w sektorach dla macior zadawanie pasz odbywa się ręcznie – opowiada Mirosław Betka.
Maciory na porodówkach oraz w sektorze krycia utrzymywane są na rusztach. Lochy prośne przebywają w kojcach grupowych na ściółce i mają możliwość korzystania z wybiegów. Zależnie od gospodarstwa grupy mają od 10 do 30 sztuk. Jak podkreśla Mirosław Betka, w każdej fermie produkcja musi być dostosowana do panujących tam możliwości utrzymania zwierząt. Wszystkie chlewnie powstały bowiem na bazie starych budynków zaadaptowanych na potrzeby produkcji świń. Stąd część loch wyprasza się w cyklu tygodniowym, a część w dwutygodniowym. Skuteczność wyproszeń wynosi w granicach 85%. Porody są nadzorowane w nocy. W miarę potrzeb stosowane jest wyrównywanie miotów i przenoszenie nadliczbowych prosiąt. Do dokarmiania osesków oprócz prestarterów używane są preparaty mlekozastępcze. Prosięta są odsadzane w 4. tygodniu życia.
Z fermy na fermę
Warchlaki produkowane są w pięciu gospodarstwach – w Bralęcinie, Przewłokach, Rzeplinie, Strzyżnie i Witkowie. Następnie w wadze około 30 kg masy ciała trafiają do ferm w Bralęcinie lub Morzycy, gdzie odbywa się tucz. W pierwszej jest miejsce na 17 tysięcy świń, ale trafia tam 13–14 tysięcy warchlaków. Druga chlewnia jest mniejsza – na 1800 stanowisk.
– Tuczarnie są obecnie w trakcie modernizacji. Połowa jest już przerobiona na utrzymanie rusztowe, które przy tak dużej skali produkcji oczywiście bardziej się sprawdza. W starszych budynkach wciąż jeszcze jest płytka ściółka z posadzką po skosie dla łatwiejszego zgarniania obornika, który trzeba codziennie usuwać. Nie jest to dobre rozwiązanie ze względu na duże nakłady pracy oraz mikroklimat w chlewni. Trzeba otwierać drzwi, tworzą się przeciągi, a zimą chlewnia się wyziębia. Odbija się to niekorzystnie na zdrowiu świń i parametrach tuczu – twierdzi Mirosław Betka.
Pasza wytwarzana jest we własnej mieszalni pasz w Kolinie na bazie mieszanek mineralno-witaminowych kupowanych od dwóch dużych dostawców. Gotowe kupowane są tylko prestartery dla prosiąt. W tuczarniach automatycznym systemem zadawania paszy dostarczane są dwa rodzaje mieszanek: grower i finiszer. Spółdzielnia uprawia zboża, rzepak, kukurydzę na kiszonkę, buraki cukrowe. Dzięki tłoczni z rzepaku pozyskiwana jest i śruta rzepakowa, i olej, które wykorzystywane są w paszach dla zwierząt. Specjalistyczne samochody dowożą mieszanki na fermy. Tucz odbywa się do masy ciała około 110 kg przy zużyciu paszy 2,9 kg na kilogram przyrostu. Około 40% ubijanych tuczników klasyfikuje się w klasie S, reszta w klasie E, a do niższych klas trafiają pojedyncze sztuki.
Gruntowna opieka
Dopełnieniem całej produkcji jest opieka weterynaryjna. W 2014 roku powstała lecznica obsługująca produkcję zwierzęcą w spółdzielni. Na stałe zatrudnieni są dwaj lekarze, a dodatkowo ściśle współpracują specjaliści z zakresu ochrony zdrowia trzody chlewnej, bydła i drobiu, którzy dokonują analiz laboratoryjnych i dobierają optymalne programy profilaktyczne. Własny gabinet weterynaryjny to nie tylko dostęp na miejscu do leków, szczepionek i specjalistów o szerokiej wiedzy, ale przede wszystkim oszczędności, nawet w granicach 20% na kosztach weterynaryjnych. Gabinet bezpośrednio negocjuje ceny preparatów z hurtowniami i dystrybutorami.
Dominika Stancelewska