StoryEditorASF

Jak hodowcy z łódzkiego przygotowują się na atak ASF?

04.09.2019., 09:09h
Zbliżający się z każdym dniem wirus afrykańskiego pomoru świń przeraża rolników z województwa łódzkiego. Zwłaszcza tych, którzy jak Dawid Królak, zainwestowali w ostatnim czasie w budowę nowych chlewni. Gospodarz uważa, że jest szansa na ograniczenie przemieszczania dzików, które roznoszą ASF, poprzez uniemożliwienie im przechodzenia przez trasy szybkiego ruchu.
Wzdłuż autostrad są przejścia dla zwierząt i w ubiegłym roku ministerstwo rolnictwa zapowiadało, że zostaną zamknięte, aby w ten sposób stworzyć granicę dla przemieszczania się dzików. To bardzo dobry pomysł, tylko że na słowach się skończyło, a dzika zwierzyna nadal może swobodnie się przemieszczać – mówi Dawid Królak z miejscowości Turobów w powiecie tomaszowskim, którego gospodarstwo znajduje się około 50 km od strefy żółtej ASF.

Już teraz, kiedy część województwa znajduje się w strefie, niektóre zakłady traktują tuczniki odbierane również z regionu pana Dawida tak, jakby pochodziły ze strefy żółtej, choć tak jeszcze nie jest.

Bioasekuracja nie zawsze wystarcza

Wziąłem kredyt na 15 lat na budowę chlewni, więc moje obawy co do przyszłości są bardzo duże. Z czego będziemy spłacać raty, jeśli z powodu afrykańskiego pomoru świń zamkną nam chlewnie? – pyta rolnik. – Obawiamy się, gdyż choroba występuje w dużych chlewniach, które stosują bioasekurację. Nie dotyczy już tylko małych stad przydomowych, więc nasza ochrona tuczarni, choć jest pełna, może nie wystarczyć. Cała nadzieja w tym, że zakażone dziki...
Pozostało 84% tekstu
Dostęp do tego artykułu mają tylko Prenumeratorzy Tygodnika Poradnika Rolniczego.
Żeby przeczytać ten i inne artykuły Premium wykup dostęp.
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
19. listopad 2024 06:42