– Wzdłuż autostrad są przejścia dla zwierząt i w ubiegłym roku ministerstwo rolnictwa zapowiadało, że zostaną zamknięte, aby w ten sposób stworzyć granicę dla przemieszczania się dzików. To bardzo dobry pomysł, tylko że na słowach się skończyło, a dzika zwierzyna nadal może swobodnie się przemieszczać – mówi Dawid Królak z miejscowości Turobów w powiecie tomaszowskim, którego gospodarstwo znajduje się około 50 km od strefy żółtej ASF.
Już teraz, kiedy część województwa znajduje się w strefie, niektóre zakłady traktują tuczniki odbierane również z regionu pana Dawida tak, jakby pochodziły ze strefy żółtej, choć tak jeszcze nie jest.
Bioasekuracja nie zawsze wystarcza
– Wziąłem kredyt na 15 lat na budowę chlewni, więc moje obawy co do przyszłości są bardzo duże. Z czego będziemy spłacać raty, jeśli z powodu afrykańskiego pomoru świń zamkną nam chlewnie? – pyta rolnik. – Obawiamy się, gdyż choroba występuje w dużych chlewniach, które stosują bioasekurację. Nie dotyczy już tylko małych stad przydomowych, więc nasza ochrona tuczarni, choć jest pełna, może nie wystarczyć. Cała nadzieja w tym, że zakażone dziki...