Krowy same wiedzą co dla nich dobre
– Jak próbowaliśmy zgonić je pierwszej zimy do wiaty, to wcale nie chciały wejść, same wiedzą co dla nich dobre i nawet zimą wiata jest otwarta – powiedział rolnik, który w miejscowości Ocięte (pow. węgrowski, gm. Sadowne) utrzymuje 15 sztuk bydła mięsnego.
Zadaszony paśnik własnej konstrukcji Bartosz Robak wykonał z drewna. Ma on wymiary 5 x 5 m i można na raz wstawić do niego aż 10 balotów z sianem, co wystarcza na tydzień. Z dwóch stron są drabiny paszowe, czyli dostęp do paśnika wynosi 10 m, zaś już niebawem hodowca zastosuje drabiny paszowe z jeszcze jednej strony, co zwiększy dostęp do 15 m.
Paśnik potrzebny, gdy odrosty runi są słabsze
Na tani paśnik własnego wykonania zdecydował się również Artur Małetka utrzymujący 30 sztuk bydła rasy limousine w Zieleńcu (pow. węgrowski, gm. Sadowne). Jak zaznaczył rolnik, bydło mięsne w jego przypadku ma sens, gdyż dookoła gospodarstwa rozciągają się liczne łąki i pastwiska, z których dużą część udało mu się wydzierżawić. Swoje ziemie również przeznaczył pod użytki zielone.
Wiosną, latem i jesienią podstawę żywienia stanowi wypas oparty na kwaterach wygrodzonych za pomocą pastucha elektrycznego. Gdy odrosty runi są słabsze, to potrzebne jest dokarmianie sianem lub sianokiszonką, będącymi głównymi paszami w okresie zimowym. Do tego celu przydatny jest paśnik własnej konstrukcji, jak i wykonania, do którego mieści się balot sianokiszonki (ewentualnie siana), a ma do niego dostęp na raz 12 krów. To co go wyróżnia, to podłoga z blachy na wysokości 30 cm, tak aby odizolować paszę od ziemi.
-
Paśnik wykonany przez Bartosza Robaka według własnego pomysłu
– Z początku chciałem kupić gotowy paśnik, lecz w wielu oferowanych opcjach pasza, była w zbyt bliskim sąsiedztwie podłoża lub nawet bezpośrednio leżała na ziemi – oznajmił hodowca.
Andrzej Rutkowski
Zdjęcia: Andrzej Rutkowski
Zdjęcia: Andrzej Rutkowski