Będzie coraz trudniej walczyć z ASF
Aby ochronić zachodnią część Polski przed ASF, trzeba w strefie buforowej odstrzelić jak najwięcej dzików. Jeżeli pozwolimy wirusowi ASF przez długi czas krążyć w populacji dzików, coraz większy odsetek zwierząt, z wielu powodów, będzie przeżywał, zmieni się przebieg choroby i będzie rósł odsetek zakażonych sztuk niewykazujących objawów. W rezultacie zwalczenie choroby bez szczepionki stanie się praktycznie niemożliwe.
Można mieć obawy, że pojawiające się w różnych odstępach czasu przypadki afrykańskiego pomoru świń u dzików na Podlasiu świadczą właśnie o endemicznym występowaniu choroby na tym terenie. Oznacza to, że niektóre osobniki po prostu przeżywają zakażenie, co prowadzi do długotrwałego pozostawania wirusa w środowisku.
– Bardzo duża presja wirusa jest także w województwie lubelskim, gdzie pojawiło się niedawno ognisko choroby w stadzie świń. Być może również na tym obszarze choroba przechodzi w stan endemiczny. W tym przypadku przebieg zakażenia nie jest już tak wyraźny, jak to miało miejsce w ostrej postaci choroby. Często to już nie żywe dziki są wektorem, a właśnie wirus, który przeżył w zwłokach – mówił podczas konferencji dr Krzysztof Jażdżewski z Głównego Inspektoratu Weterynarii.
Na stałe wśród dzików
– Jesteśmy w stanie znaleźć zaledwie 20–30% padłych dzików. Te pozostające w lesie są ogromnym zagrożeniem, gdyż u 70% znajdowanych padłych dzików potwierdza się obecność ASF – wyjaśniał Jażdżewski.
Tak więc nie żywe, a padłe dziki są najważniejszym wektorem w rozprzestrzenianiu się afrykańskiego pomoru świń, dlatego musimy być skuteczniejsi w poszukiwaniu padliny w lesie. Kiedy na przełomie 2015 i 2016 roku zaczęto płacić za znalezione padłe dziki, wzrosła liczba przypadków choroby, bo chętniej angażowano się w poszukiwania.
– Skupiska przypadków ASF u dzików wskazują na rozprzestrzenianie się choroby wzdłuż tzw. korytarzy ekologicznych, czyli tam gdzie przebywają i przemieszczają się dziki, i właśnie tymi korytarzami wirus może przedostać się w kierunku zachodnim. Wysoce prawdopodobną drogą rozprzestrzenienia się ASF w kierunku południowym jest korytarz ekologiczny z województwa lubelskiego, którym wirus może przedostać się do województw podkarpackiego oraz małopolskiego i pozostać tam niewykryty przez długi czas – mówił dr Krzysztof Jażdżewski.
- – Do rozprzestrzenienia się ASF na tak dużą skalę w Chinach musiał przyczynić się człowiek – mówił dr Tomasz Trela
Mamy bardzo niepewne szacunki co do wielkości populacji dzików. Nikt tak naprawdę nie wie, ile ich jest. Taka sytuacja jest też w innych krajach.
– Przez to, że zanikła sezonowość wyproszeń i lochy rodzą przez cały rok, przyrost populacji dzików jest ogromny. Myślę, że powinniśmy zakładać, że jest na poziomie co najmniej 250%, a nie, jak się powszechnie przyjmuje, 100% – tłumaczył prof. Zygmunt Pejsak z Centrum Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.
Jako przykład podał Czechy, gdzie w ogrodzonej strefie zakażenia liczba wybitych dzików trzykrotnie przewyższyła początkowe szacunki co do wielkości ich populacji na tym terenie.
– Raczej nigdy nie pozbędziemy się wirusa ASF z populacji dzików – twierdził prof. Pejsak. – Wielu naukowców obiecuje, że już niedługo będziemy mieli szczepionkę przeciwko afrykańskiemu pomorowi świń, ale niestety to bardziej skomplikowane, niż się wydaje, więc jeszcze długo jej nie będzie.
Szanse na stworzenie skutecznej szczepionki przeciwko afrykańskiemu pomorowi świń, przynajmniej w ciągu najbliższych 5–8 lat, są bardzo małe.
Chiński scenariusz
Najszybciej wirus rozprzestrzenia się w Chinach. Ponad 60% świń, które trafiają na ubój, jest zakażonych ASF, co sprawia, że mięso i wyroby z wieprzowiny są głównym źródłem zakażenia i powodem tak szybkiego rozprzestrzenienia się wirusa. Profesor Jie Zhang z Instytutu Badań Weterynaryjnych Akademii Nauk Rolniczych w Lanzhou w Chinach przedstawiła rozwój sytuacji w tym kraju. Chociaż większość ekspertów twierdzi, iż produkcja trzody chlewnej w Chinach spadła z powodu ASF o 25–35%, to Jie Zhang przekonywała, że spadek ten wynosi zaledwie 3%, a ubojowi poddano milion świń. W Chinach w ostatnich latach wzrosła produkcja świń w bardzo dużych profesjonalnych fermach, jednak wciąż prawie połowa pogłowia jest utrzymywana w małych przydomowych gospodarstwach.
– Wirus pokonał w naszym kraju odległość prawie 5 tys. km, a to głównie za sprawą transportu skażonych świń lub mięsa. Liczba ponad 11 tys. funkcjonujących ubojni dodatkowo komplikuje sytuację. Pomimo wprowadzenia ograniczeń w transporcie zwierząt wciąż dochodzi do nielegalnych działań. Problemem jest także powszechne karmienie świń odpadkami kuchennymi – mówiła prof. Jie Zhang.
Jak wyjaśniała, wciąż poza kontrolą jest utrzymywanie w gospodarstwach często w systemie wolnowybiegowym krzyżówek dzika ze świnią lub udomowionych dzików. Zwierzęta te mają kontakt z otoczeniem i może bardzo łatwo dochodzić do rozprzestrzeniania zakażeń.
– Do kontroli afrykańskiego pomoru świń zaangażowane zostało wojsko. Państwo wypłaciło do tej pory 91 mln dolarów odszkodowań za zlikwidowane świnie. Płaci się 120 dolarów za tucznika – opowiadała prelegentka z Chin.
Wirus jest tam obecny u dzików, świń, potwierdzono go w wyprodukowanych kiełbasach oraz mięsie, a także w próbkach paszy. Mimo wszystko przedstawicielka Chin przekonywała, że są w stanie kontrolować i zwalczyć chorobę, a laboratorium referencyjne działające przy Instytucie, w którym pracuje, jest bliskie opracowania szczepionki przeciwko ASF. Szacują, że potrzebują na to 2 do 5 lat.
- Na Uniwersytecie Rolniczym w Krakowie specjaliści z zakresu chorób świń dyskutowali o najważniejszych jednostkach chorobowych wpływających na pogorszenie produkcji trzody chlewnej
Pogłowie trzody chlewnej w Chinach wynosi 430 mln sztuk, a liczba gospodarstw utrzymujących świnie to 65 mln, z czego prawie połowa to stada liczące do 100 świń. Oczekiwany import wieprzowiny przez ten kraj to 1,7 mln ton w 2019 roku oraz 2,1 mln ton w 2020 roku. Już teraz przyczynił się on do wzrostu cen w Niemczech z 1,39 euro za kilogram w marcu br. do 1,80 euro w maju. Wzrost ceny do 2 euro jest całkiem realny.
Pierwsze ognisko afrykańskiego pomoru świń wykryto też 31 maja w Korei Północnej, kilkanaście kilometrów od granicy z Chinami, a wydawałoby się, że jest ona pilnie strzeżona. Na razie nie potwierdzono, w jaki sposób wirus się przedostał do kolejnego państwa, ale widać, że nie ma dla niego żadnych przeszkód.
Praktyczne aspekty bioasekuracji
Doktor Tomasz Trela z Boehringer Ingelheim z Austrii zwracał uwagę na ogromną szybkość rozprzestrzeniania się wirusa w Chinach, co nie jest typowe dla afrykańskiego pomoru świń.
– Niespotykanie szybkie rozprzestrzenianie się ASF w Azji nie jest spowodowane bezpośrednio właściwościami biologicznymi wirusa, lecz błędnym zachowaniem się ludzi – mówił dr Trela.
Jedynym sposobem ochrony stad świń jest więc profesjonalna bioasekuracja gospodarstw oraz dezynfekcja środków transportu. Przy czym tradycyjne systemy czyszczenia i dezynfekcji pojazdów, zdaniem wykładowcy, nie wystarczają do efektywnego zlikwidowania wirusa ASF.
– Większość testów środków dezynfekcyjnych odbywa się w temperaturze 20°C. Zimą w minusowych temperaturach mogą zwyczajnie nie działać. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest nanoszenie środka odkażającego w postaci piany za pomocą specjalnych urządzeń, w tym na koła samochodów. Piana utrzymuje się znacznie dłużej na dezynfekowanych powierzchniach, a jak wiadomo, ważny jest czas działania środka. Mówi się, że powinno to być minimum 20 minut – podkreślał Tomasz Trela.
- Jak przyznała Jie Zhand z Chin, mięso i wyroby z wieprzowiny w Azji są często skażone wirusem afrykańskiego pomoru świń
Wirus ASF jest w stanie zachować infekcyjność po 40 dniach w paszach oraz surowcach paszowych. Dlatego okres karencji powinien wynosić 78 dni magazynowania dla paszy oraz 286 dni dla mączki sojowej!
Zmienne oblicze grypy
Do roku 2009 w Europie krążyły tylko trzy podtypy wirusa grypy, które występowały w różnych regionach. Od czasu pojawienia się szczepu pandemicznego H1N1 w populacji trzody chlewnej zmienił się obraz kliniczny oraz możliwości diagnostyczne choroby. Obecnie dominują szczepy pandemiczne w okresie największych zachorowań u ludzi. Natomiast około 2 miesięcy później notuje się zachorowania u świń. Wskazuje to na to, iż człowiek jest czynnikiem ryzyka w grypie u świń.
– My nie zarazimy się grypą od świń, natomiast one od nas jak najbardziej – mówiła Kathrin Lillie-Jaschniski z IDT Biologika z Niemiec.
Choć występowanie podtypów wirusa grypy jest do pewnego stopnia ograniczone geograficznie, to już nie jest związane z sezonem, a odnotowujemy je praktycznie przez cały rok.
– W niemieckich stadach wykrywa się dużą liczbę różnych wirusów grypy. W 2018 roku 10% pobranych do badań próbek stanowiły wirusy pandemiczne – mówiła Kathrin Lillie-Jaschniski.
Około 30–40% stad w Polsce jest dotkniętych grypą i ma w związku z tym problemy. Rozpoznanie jest kluczem do podjęcia właściwych działań i wyboru sposobu zapobiegania.
– Wykrycie wirusa jest bardziej wiarygodne niż badanie serologiczne, a badania sekcyjne i histologiczne wspomagają ustalenie rozpoznania. Istotne jest pobranie odpowiednio dużej liczby próbek do badań (minimum 10 na daną grupę wiekową), zwłaszcza w odniesieniu do szczepów pandemicznych, które trudno się diagnozuje. Udział szczepów pandemicznych w przypadkach klinicznych może być niedoszacowany – wyjaśniała prelegentka.
– My nie zarazimy się grypą od świń, natomiast one od nas jak najbardziej – mówiła Kathrin Lillie-Jaschniski z IDT Biologika z Niemiec.
Choć występowanie podtypów wirusa grypy jest do pewnego stopnia ograniczone geograficznie, to już nie jest związane z sezonem, a odnotowujemy je praktycznie przez cały rok.
– W niemieckich stadach wykrywa się dużą liczbę różnych wirusów grypy. W 2018 roku 10% pobranych do badań próbek stanowiły wirusy pandemiczne – mówiła Kathrin Lillie-Jaschniski.
Około 30–40% stad w Polsce jest dotkniętych grypą i ma w związku z tym problemy. Rozpoznanie jest kluczem do podjęcia właściwych działań i wyboru sposobu zapobiegania.
– Wykrycie wirusa jest bardziej wiarygodne niż badanie serologiczne, a badania sekcyjne i histologiczne wspomagają ustalenie rozpoznania. Istotne jest pobranie odpowiednio dużej liczby próbek do badań (minimum 10 na daną grupę wiekową), zwłaszcza w odniesieniu do szczepów pandemicznych, które trudno się diagnozuje. Udział szczepów pandemicznych w przypadkach klinicznych może być niedoszacowany – wyjaśniała prelegentka.
- Kathrin Lillie-Jaschniski
Jak podkreślała, problemem jest różny obraz kliniczny choroby obserwowany w poszczególnych krajach. Może wystąpić kaszel czy gorączka lub zaburzenia w rozrodzie, ale możliwe są również przypadki o niespecyficznych objawach i upadki. Coraz częściej mamy do czynienia z przewlekłą postacią grypy w chlewniach, która nie ma już klasycznych objawów choroby.
Eksperci podczas konferencji podkreślali, że szczepienia są bardzo pomocne w utrzymaniu zdrowia świń, ale nie należy zapominać o zarządzaniu stadem, gdyż szczepionki nie zastąpią błędów popełnianych w tym zakresie. Ważne jest rozgraniczenie poszczególnych grup technologicznych oraz zadbanie, aby prosięta nabyły odporność bierną, co w dobie wczesnego odsadzania i wykorzystywania coraz częściej sztucznych mamek może nie być takie łatwe.
Eksperci podczas konferencji podkreślali, że szczepienia są bardzo pomocne w utrzymaniu zdrowia świń, ale nie należy zapominać o zarządzaniu stadem, gdyż szczepionki nie zastąpią błędów popełnianych w tym zakresie. Ważne jest rozgraniczenie poszczególnych grup technologicznych oraz zadbanie, aby prosięta nabyły odporność bierną, co w dobie wczesnego odsadzania i wykorzystywania coraz częściej sztucznych mamek może nie być takie łatwe.
Dominika Stancelewska