W lepszych dla produkcji trzody chlewnej czasach w gospodarstwie w Kijewie było utrzymywanych nawet 60 loch. Jednak zapotrzebowanie na materiał hodowlany ze stad zarodowych znacząco spadło w ostatnim czasie, gdyż wiele chlewni zlikwidowano. Z polskich hodowli loszki i knurki kupują zazwyczaj mniejsze gospodarstwa, które szczególnie dotknął kryzys na rynku i afrykański pomór świń.
– Wiele chlewni przestawiło się na tucz nakładczy i nie ma już takiego zapotrzebowania na zwierzęta zarodowe. Sprzedawaliśmy rocznie 250 knurków oraz 400 loszek. Teraz schodzi jedna trzecia tej liczby, więc to nie poprawia rentowności nieopłacalnej produkcji tuczników. Są okresy, kiedy rolnicy bardziej interesują się rasą duroc, a w innym czasie jest więcej chętnych na polską białą zwisłouchą – opowiada Grzegorz Gołaś.
- W gospodarstwie utrzymywane są lochy rasy polskiej białej zwisłouchej oraz duroc w niewielkich grupach po 2–3 w kojcu
Hodowle na zakręcie, brakuje wystaw trzody chlewnej
W województwie kujawsko-pomorskim pozostały zaledwie trzy hodowle zarodowe sprzedające knurki. Na szczęście gospodarstwo pani Pauliny wciąż znajduje się w strefie białej A...