Kupujemy dość liczne partie odsadków rasy limousine ok. 30–40 sztuk na raz. Obecnie opasamy trzy takie partie pochodzące z trzech różnych gospodarstw. W sumie jest to 110 opasów. Interesują nas tylko buhajki, gdyż opas jałówek nawet tak wydajnej rasy jak limousine nie jest opłacalny. Chcąc kupić pokaźną i wyrównaną grupę odsadków ważących ok. 250 kg trzeba mieć kontakt z odpowiednio dużymi stadami. U nas na Lubelszczyźnie tak dużych stad nie ma, chociaż trzeba przyznać, że jest coraz więcej gospodarstw podejmujących hodowlę bydła rasy limousine, w tym typowo zarodowych. Póki co, odsadki zakupujemy na Mazurach z gospodarstw, w których utrzymuje się ok. 100 krów mamek. Oczywiście zakup takich odsadków to duży koszt, który znacznie obniża dochodowość naszej działalności, dlatego dzwonimy po różnych stadach z zamiarem kupna krów mamek i jałówek cielnych rasy limousine. Na początek tylko po części chcemy uniezależnić się od zakupu odsadków do opasu, a z czasem, w zależności co bardziej będzie się opłacało, bardzo możliwe, że stado podstawowe zwiększymy do takich rozmiarów, iż zakupy buhajków nie będą już potrzebne – stwierdził Ryszard Wróblewski.
Głównie do Grecji
– Buhaje w wadze 600–700 kg sprzedajemy na eksport głównie do Grecji. Na krajowym rynku nie możliwe jest uzyskanie równie wysokich cen, które i tak nie są takie jak były kiedyś i jak byśmy chcieli. Wszystko psuje brak sprzedaży na rynek turecki, który, jak wiadomo, jest wynikiem zakazu uboju rytualnego. Turcja to bardzo dobry kierunek sprzedaży, niestety, póki co jest dla nas zamknięty. Korzystają na tym inni, chociażby Francuzi. Ostatnią partię buhajów do Grecji sprzedaliśmy w listopadzie zeszłego roku po cenie
9 zł/kg żywca. Właściwie tylko Grecy kupują nasze zwierzęta i niestety ostatnio zaczynają grymasić i obniżać ceny. Gdyby nadal był aktywny alternatywny rynek turecki, to do tego by nie doszło – powiedział hodowca.
Kupcy
wolą limousine
– Opasaliśmy już różne rasy bydła m.in. simentalską, a także krzyżówki i wniosek jest jeden – najlepiej wychodzi się na rasie limousine, u której w parze idą dobre przyrosty, wybitna mięsność i niskie otłuszczenie tuszy. Jednak najważniejsze jest to, że ta rasa bardzo dobrze się sprzedaje. Jest poszukiwana na rynku, można uzyskać za nią lepszą cenę niż za tej samej jakości sztuki innych ras. Dziś to rynek, a właściwie popyt, ma największy wpływ na charakter produkcji jaką prowadzimy, a więc i rasę, jaką utrzymujemy. Trzeba być elastycznym. Kiedyś specjalizowaliśmy się w tzw. opasówce, czyli kupowaliśmy małe cielęta (ważące maksymalnie do 100 kg) i opasaliśmy do 300 kg i sprzedawaliśmy do Włoch. Jednak skończył się popyt na ten towar. Owszem, jakiś zbyt zawsze jest, ale już nie ma tylu chętnych i nie po tak dobrych cenach jak kiedyś.
Przez cały rok mamy jednakową bazę paszową. Buhaje opasamy kiszonką z kukurydzy, sianem, kiszonymi wysłodkami buraczanymi oraz paszami treściwymi: śrutami z własnych zbóż, a także śrutą rzepakową i sojową. Dopełnieniem kompletnej dawki jest dodatek mineralno-witaminowy. Średnie przyrosty dobowe, jakie uzyskujemy to 1,2 kg – oznajmił rolnik.
Lepiej, gdy chodzą
Jak twierdzi Ryszard Wróblewski, dziś nikt z kupujących nie chce bydła z uwięzi, gdyż jest ono bardziej otłuszczone i nie umie chodzić, co stwarza problemy przy załadunku i rozładunku, a także częściej zdarzają się u niego zachowania agresywne. Ponadto bydło, które chodzi wyrabia sobie mięśnie. Dlatego w jego gospodarstwie buhaje są utrzymywane luzem na głębokiej ściółce w trzech oddzielnych grupach wagowo-wiekowych. Każda z tych grup liczy ok. 35 sztuk i posiada swój oddzielny utwardzony wybieg na świeżym powietrzu. Najstarsza grupa to zwierzęta w wadze ok. 650 kg i lada dzień zostaną sprzedane. Druga grupa charakteryzuje się średnią wagą ok. 500 kg i będzie sprzedawana we wrześniu, a najmłodsza partia to zwierzęta w wadze 320–350 kg, których sprzedaż jest planowana na koniec roku.
Budynek, w którym są utrzymywane buhaje, pierwotnie był bazą kontumacyjną, gdyż Ryszard Wróblewski wraz z ojcem sprzedawał bydło opasowe do Włoch. Jeszcze na początku lat dziewięćdziesiątych do takiej sprzedaży eksportowej potrzebne były bazy kontumacyjne w celu przeprowadzenia badań w kierunku pryszczycy i brucelozy oraz trzytygodniowej kwarantanny. Z czasem Polska została uznana za kraj wolny od tych chorób, w kierunku których prowadzone są badania okresowe i bazy kontumacyjne nie są już potrzebne.
Na początek 15
– W wielu stadach z krowami mięsnymi występuje sezonowość wycieleń. Mamki cielą się zazwyczaj przed wyjściem na pastwiska, czyli na przełomie zimy i wiosny, co oznacza, że 7-miesięczne odsadki są odganiane od matek na jesieni podczas zejścia z pastwisk. W związku z czym, buhajki do opasu kupujemy głównie na jesieni.
Wsad, czyli zakup cieląt lub odsadków do opasu jest bardzo drogi. Dla przykładu cielę simentalskie ważące ok. 100 kg kosztuje dzisiaj 1900 zł, z kolei zakup odsadka limousine w wadze ok. 250 kg, to koszt ok. 3 tys. zł. Dlatego bardzo poważnie myślimy o krowach mamkach, których na początek chcemy mieć 15 sztuk – zakończył Ryszard Wróblewski.
Andrzej Rutkowski