– Tata chciał zrezygnować z bydła mlecznego na rzecz mięsnego, jednak zanim zbudowaliśmy odpowiednio liczne stado mamek, minęło kilka ładnych lat, a z czegoś trzeba było żyć. Mleko płaciło raz lepiej raz gorzej, ale pieniądze były co miesiąc i zawsze na czas. Życie pokazało, że jedno stado z drugim bardzo dobrze się uzupełnia i koniec końców produkujemy zarówno wołowinę kulinarną, jak i mleko – powiedział Paweł Goławski, dodając, że wzajemne uzupełnianie się zupełnie różnych stad ma dwa wymiary. Pierwszy typowo ekonomiczny – gdy spadają ceny wołowiny tak jak ostatnio, to jest jeszcze mleko i na odwrót. Nie mniej ważny okazuje się aspekt żywieniowy. Pasze objętościowe najlepszej jakości takie jak kiszonka z kukurydzy oraz sianokiszonka z pierwszego pokosu trafiają pod pysk wymagających krów mlecznych. Zaś sianokiszonki z pokosów późniejszych, to główna pasza stosowana w żywieniu krów mamek.
Buhaje z Francji
Goławscy raczej nie sprzedają odsadków, byki na rzeź opasają do wagi ciężkiej, ale tylko te które nie trafiają do innych stad w celu krycia. W poprzednim roku udało się sprzedać pokaźną ilość buhajków w...