– Nasze stado liczyło 36 świń i zostało wybite 15 sierpnia ubiegłego roku. Wyceniono zwierzęta na 18 tys. zł. Przed ubojem pytałem lekarza weterynarii, czy otrzymam odszkodowanie za wybite zwierzęta i odpowiedział, że tak będzie. Dopiero w listopadzie otrzymałem decyzję odmowną. Dowiedziałem się z niej, że ze względu na niezgodności w systemie identyfikacji i brak odpowiedniej bioasekuracji nie otrzymam ani złotówki. Spełnialiśmy zasady bioasekuracji i lekarze sprawdzali zabezpieczenie przed wirusem. W związku z tym postanowiłem walczyć w sądzie – wyjaśnia rolnik.
Adam Wasiluk wraz z żoną Renatą prowadzi w miejscowości Rudniki gospodarstwo o powierzchni około 11 ha. Produkcja trzody chlewnej pozwalała na utrzymanie się z małego gospodarstwa. Po wybiciu świń bez wypłaty jakichkolwiek pieniędzy rodzina Wasiluków znalazła się w bardzo trudnej sytuacji finansowej.
– Po wielu latach pracy w gospodarstwie trudno teraz podjąć zatrudnienie poza nim. Na przekwalifikowanie się na bydło mięsne potrzebne są pieniądze. Powiatowy lekarz weterynarii z Białej Podlaskiej prawdopodobnie nie zdawał sobie sprawy, że my z tych świń się utrzymujemy. Sprzedawaliśmy tuczniki i mieliśmy z tego pieniądze. Ponadto mieliśmy mięso dla naszej rodziny. Do tego wszystkiego spłacamy jeszcze pożyczkę, więc jest nam bardzo ciężko – żali się Adam Wasiluk.
- Rolnicy solidaryzowali się z poszkodowanym producentem świń
Bo maty były złe
Podobnie jak podczas rozprawy Damiana Kierekieszy, rolnicy z transparentem „Polski rolnik w nierównej walce” pikietowali przed Sądem Rejonowym w Białej Podlaskiej.
– Pomimo niedogodnego dla nas terminu, gdyż trwa siew zbóż, przyjechaliśmy tutaj, żeby bronić ludzi poszkodowanych w związku z ASF. Kolejny rolnik z naszego terenu został pozbawiony wypłaty odszkodowania za wybite świnie – tłumaczyli rolnicy zebrani przed sądem.
Oczekiwali oni przedstawicieli ministerstwa rolnictwa, które zostało poinformowane o rozprawie i pikiecie. Niestety nikt z resortu nie zainteresował się walką producenta trzody chlewnej o odszkodowanie za wybite stado.
– Sprawa ASF jest na tyle ważna dla naszego kraju i całej UE, iż uważamy, że dzisiaj powinien być z nami przedstawiciel ministerstwa rolnictwa. W powiatowym inspektoracie w Białej Podlaskiej uzyskałem informację, że trzech rolników z naszego powiatu nie otrzymało pieniędzy za swoje świnie. Uważam, że nie jest to duża grupa rolników i powinny znaleźć się dla nich pieniądze – powiedział Adam Olszewski, wiceprzewodniczący OPZZRiOR. – Niewypłacenie tych odszkodowań może być źródłem niepokoju dla innych producentów z całej Polski, którzy mogą znaleźć się w podobnej sytuacji.
W sprawie Adama Wasiluka o odszkodowanie za wybite świnie 20 września br. odbyła się druga rozprawa. Na pierwszej nie stawił się nikt z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Białej Podlaskiej i przesłuchano jedynie rolnika. Na drugiej rozprawie przesłuchano lekarzy weterynarii oraz kilku rolników. Sędzia wyznaczył kolejny termin rozprawy na 29 października br. Podczas niej przesłuchany zostanie powiatowy lekarz weterynarii z Białej Podlaskiej.
Na uwagę zasługuje przesłuchanie lekarza weterynarii, który przeprowadził dochodzenie epizootyczne w gospodarstwie Adama Wasiluka. Kontrolująca osoba stwierdziła, że wymogi bioasekuracji nie były spełnione. Jej zdaniem mata wjazdowa była wilgotna, ale miała nieprawidłowe wymiary i budowę. Podobnie maty przed wejściem do chlewni. Zdaniem osoby kontrolującej gospodarstwo, jedno opakowanie środka dezynfekcyjnego i brak opakowań i dowodu zakupu większej ilości tego preparatu wskazuje, że maty mogły być nasączone tylko wodą.
Ważne tylko zużyte opakowania?
– Zakup środka dezynfekcyjnego musi być potwierdzony dokumentem. Następnie rolnik musi prowadzić rozchód tego środka i harmonogram sporządzania roztworu roboczego. Może to być w formie tabelki obrazującej zużycie sporządzanych roztworów środka roboczego i cel zużycia. Zgodnie z rozporządzeniem powinien być w gospodarstwie pisemny plan bioasekuracji, w którym właściciel opisuje te czynności. W planie rolnik musi zapisać, jaki środek stosuje i w jakim stężeniu, do czego i w jaki sposób. Pan Wasiluk nie posiadał w ogóle pisemnego planu bioasekuracji, w tym czynności dotyczących dezynfekcji mat, sprzętu drobnego, rąk, obuwia i pomieszczeń. Ponadto rolnik miał tylko jedno opakowanie preparatu, które nie pokrywa zapotrzebowania na dezynfekcję w gospodarstwie – powiedziała Inspektor Powiatowego Inspektoratu Weterynarii.
– Czy wniosek, że maty były w sposób niewłaściwy zaopatrzone w środek dezynfekcyjny wywodzi pani tylko z faktu, że w gospodarstwie było tylko jedno nieotwarte opakowanie tego środka? – zapytała pełnomocnik Adama Wasiluka.
Nie zgłaszał, bo nie przemieszczał
– Nie tylko z tego. Po pierwsze, ten środek był zakupiony bez dokumentu. Po drugie był nierozpieczętowany, a maty były wilgotne, czyli należy domniemywać, że były polane wodą, albo jakimś roztworem, ale nie ma na to dokumentu. Powód nie okazał mi żadnych pustych opakowań po środku dezynfekcyjnym – powiedziała osoba prowadząca w gospodarstwie Adama Wasiluka dochodzenie epizootyczne.
- Renata i Adam Wasilukowie za wybite stado nie otrzymali ani złotówki
Adam Wasiluk tłumaczył, że nie był pytany o puste opakowania. Wśród zarzutów przedstawiciela PIW było między innymi jeszcze to, że właściciel gospodarstwa nie zgłaszał w terminie zmniejszenia lub zwiększenia liczebności stada i nie prowadził ewidencji wjazdów i wyjazdów na teren gospodarstwa. Adam Wasiluk wyjaśniał, że takich zdarzeń nie było, więc ich nie odnotował.
Józef Nuckowski