W otrzymanym od rolników dokumencie, w którym formułują swoje postulaty, czytamy m.in.: „Rozmowy prowadzone przez rolników z rządem RP od czasu tzw. „dobrej zmiany” w sprawie zwalczania ASF nie dały żadnego rezultatu. Rozmowy prowadzone w Kurii Biskupiej w Siedlcach na przełomie 2017/2018, dające początkowo nadzieję, stały się wielkim rozczarowaniem.(...) Rząd pozostaje głuchy i dziwnie bezradny. Afrykański pomór świń jest chorobą zwalczaną z urzędu i to rząd RP powinien ponieść koszty z tym związane”.
„(...) w święto św. Józefa powstał Komitet Protestacyjny Rolników. (...) Występuje w imieniu ok. 3 tys. rolników i jest przez nich popierany. Komitet Protestacyjny Rolników domaga się bezwarunkowo od rządu RP wypłaty wszystkim pokrzywdzonym rolnikom pełnego odszkodowania za wybite świnie. Żądamy też wypłaty rekompensat za czasowe powstrzymywanie się od hodowli świń.”
- Rolnicy z powiatu parczewskiego przyjechali do Lublina na konferencję poświęconą ASF. Na widowni założyli charakterystyczne białe koszulki i wmieszali się między zaproszonych uczestników
Dalej w piśmie czytamy jeszcze, że niespełnienie postulatów spowoduje zaostrzenie form protestu. „Komitet Protestacyjny staje solidarnie w obronie skrzywdzonych rolników, nie domaga się żadnych przywilejów, a jedynie podstawowej sprawiedliwości”. Czarę goryczy przelała sprawa producenta trzody chlewnej z Gęsi. W dużym, zabezpieczonym pod względem bioasekuracji gospodarstwie w lutym stwierdzono ASF. Do dziś nie dostał odszkodowania. A było tam 600 świń.
– Problemy, jakie mają hodowcy w związku z afrykańskim pomorem świń, są słabo słyszalne w Warszawie. Potrzebna jest solidarność społeczna. Będziemy starali się w najbliższym czasie intensywnie docierać z naszymi postulatami do rządzących. Bo choć nowe rządy zrobiły wiele dobrego, to akurat rolnictwo najwyraźniej nie ma u szczytów władzy odpowiedniej siły przebicia – twierdzi ks. kan. Stanisław Chodźko.
Zapowiada też powstanie czarnej księgi krzywd rolniczych. Jego zdaniem, hodowcy mówią rzeczy, po usłyszeniu których włosy się jeżą na głowie. Opowiadają, jak są traktowani przez weterynarię, przez różnych urzędników.
– Gdy później mówię o tym na spotkaniu w ministerstwie, to mi nie wierzą albo odpowiadają, że błędy się zdarzają. Są i tacy rolnicy, którzy nie chcą o swoich krzywdach mówić, bo boją się szykan – mówi ks. Chodźko. – Rolnicy już jesienią planowali ostrzejsze wystąpienia, ja ich powstrzymywałem. Przy Kurii trwały rozmowy, była próba znalezienia porozumienia. Ale to nic nie dało, więc już rolników nie powstrzymuję. Nie mogę stać na uboczu jako ksiądz, nie mogę być tylko od ceremonii. Jestem z nimi, mam pełną aprobatę biskupa, który popiera rolników, ale też wzywa do umiaru.
Z wizytą u wojewody
16 marca niezapowiedziana kilkunastoosobowa grupa hodowców z pow. parczewskiego pojechała do Lublina na konferencję „ASF – profilaktyka i zwalczanie”, która odbywała się w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim. Szef Wydziału Zarządzania Kryzysowego UW nie chciał wpuścić na salę rolników ubranych w białe kamizelki z napisami: „Rząd zabija rolnika, zamiast z ASF-em dzika”, „Stary niedźwiedź mocno śpi, ASF mu się śni”, „Jurgiel, Pejsak dwa bratanki! Koniec polskiej gospodarki!”. Ostatecznie rolnicy nałożyli je w środku.
Podczas konferencji o pomyśle kategoryzacji gospodarstw ze względu na stopień spełnienia zasad bioasekuracji mówił Krzysztof Jażdżewski, z-ca Głównego Lekarza Weterynarii. Poinformował, że po planowanym okresie dalszych prac nad projektem, konsultacjach i pilotażu w wybranych powiatach mógłby on wejść w życie w latach 2018–22. Zastrzegł, że to na razie pomysł.
– Po wprowadzeniu kategoryzacji w całym kraju, będziemy mogli zobaczyć, gdzie mamy słabe punkty – przekonywał Jażdżewski. – W przyszłości kategoryzacja mogłaby być punktem wyjścia do stworzenia przepisów ułatwiających dostęp do światowych rynków producentom żywca spełniającym wszystkie wymagania bioasekuracji. A to, mam nadzieję, przełożyłoby się na ceny oferowanych przez nich produktów. Pozwoliłoby też utrzymać dobre ceny doskonale zabezpieczonym gospodarstwom, nawet jeśli znajdą się w strefie zagrożonej. Kategoryzacja mogłaby też być wstępem do tworzenia tzw. kompartmentów w obrębie produkcji świń i produktów pochodzenia wieprzowego.
- O pomyśle na przepisy dzielące gospodarstwa produkujące żywiec na kategorie mówił w Lublinie Krzysztof Jażdżewski, zastępca głównego lekarza weterynarii
– Wymagań kategoryzacji dla najniższej grupy nikt nie spełni – mówi pan Andrzej, rolnik z pow. parczewskiego, uczestnik protestów (nazwisko do wiadomości redakcji). – Nawet gospodarstwa ekologiczne będą miały z tym problem. Nie będzie można sprzedać świń w skupie. Jak ktoś będzie musiał jechać z dwoma sztukami kawał drogi do rzeźni, to szybko się zorientuje, że to się nie opłaca. Takich nieżyciowych zapisów w praktyce uniemożliwiających produkcję jest w proponowanych rozwiązaniach więcej.
Protestujący rolnicy uważają, że skutkiem występowania ASF w Polsce, w przypadku braku zdecydowanych działań rządu, będzie wyeliminowanie małych i średnich producentów żywca, a szansy w tzw. kompartmentach upatrują firmy, które zastąpią małe gospodarstwa.
– Będziemy mieli olbrzymie, groźne dla środowiska fermy, na których będą zarabiać ich zagraniczni właściciele – mówi Dariusz Mackiewicz z powiatu parczewskiego, który z powodu ryzyka związanego z ASF zawiesił produkcję żywca i handluje paszami.
Plany kategoryzacji stad
- W najniższej kategorii, przyzagrodowej, miałyby się znaleźć gospodarstwa, w których w każdym okresie roku utrzymuje się do 20 tuczników. Nie można w nim utrzymywać loch do rozrodu i niekastrowanych knurów. Czyli za każdym razem takie gospodarstwo musi kupić warchlaki. Świnie z tych gospodarstw mogłyby być dostarczane wyłącznie do rzeźni, a do gospodarstwa przyjeżdżać zwierzęta ze stad o wyższych kategoriach.
- Do następnej kategorii miałyby być zaliczone gospodarstwa większe (tuczarnie, w cyklu zamkniętym, zarodowe). Świnie z tych gospodarstw mogłyby trafiać do rzeźni z przeznaczeniem mięsa do handlu wewnątrzunijnego i do krajów trzecich nie wymagających odrębnego zatwierdzenia zakładu. Także do punktu skupu i do miejsca gromadzenia zwierząt w celu wysyłki wyłącznie świń do uboju do państw Unii, do gospodarstw pozostałych kategorii oraz na wystawy i konkursy. Do gospodarstwa mogłyby trafiać zwierzęta z gospodarstw o tej samej kategorii lub wyższej lub z gospodarstw unijnych o co najmniej takim samym poziomie bioasekuracji.
- Ostatnia kategoria to gospodarstwa, z których zwierzęta mogłyby być przemieszczane do gospodarstw ze wszystkich kategorii, na eksport także do krajów trzecich, do rzeźni na rynek unijny, ale także do krajów wymagających odrębnego zatwierdzenia zakładu.
Krzysztof Janisławski