Na jednej z największych ferm na Litwie, gdzie utrzymywanych było prawie 20 tys. świń, padło 15 macior, 15 warchlaków i 31 tuczników. Badania potwierdziły obecność wirusa afrykańskiego pomoru świń.
Ferma należy do duńskiej spółki Idavang i jest położona 200 km od granicy z Polską i 30 km od granicy z Białorusią (miejscowość Rupinskai, gmina Kożaczyzna). Jak podkreślają właściciele, w gospodarstwie wprowadzony był wysoki poziom bioasekuracji. Często było ono przedstawiane innym jako wzorcowe, dlatego nie wykluczają oni umyślnego zarażenia świń. Jak powiedział dyrektor litewskiej Państwowej Służby Kontroli Żywności i Weterynarii Jonas Milius, zwłaszcza że wykryty na fermie wirus jest inny aniżeli wirus wykryty w lutym u pary dzików przy granicy z Białorusią.
Tuczniki, które przyjechały do Polski, były wysłane jeszcze przed wybuchem choroby, jednak od razu tusze zwierząt oraz mięso pochodzące ze świń przywiezionych z litewskiego gospodarstwa objęto urzędowym nadzorem. Pobrano próbki płuc, nerek oraz mięsa z kośćmi. Wyniki badań laboratoryjnych w kierunku ASF były na szczęście ujemne. Eksport świń i mięsa wieprzowego z Litwy został wstrzymany. Według danych MRiRW w pierwszym kwartale tego roku łącznie sprowadziliśmy z Litwy ponad 18 tys. ton mięsa wieprzowego.
Wciąż jednak najbardziej wirus afrykańskiego pomoru świń szerzy się w Rosji, gdzie występuje od 2007 roku. Od tego czasu stwierdzono tam ponad 600 ognisk i przypadków ASF. Ponad 63% ognisk w Rosji było w chowie przyzagrodowym, 18% na małych i średnich fermach, a 16% w wielkotowarowych dużych fermach. Co gorsze, wirus został także wykryty w ubojniach, zakładach przetwórstwa mięsnego oraz w sklepach spożywczych, a nawet w produktach żywnościowych. ASF szerzy się tam głównie wskutek karmienia świń zlewkami, co w UE jest zabronione, oraz jest przewożony przez samochody na dalekie odległości.
Profesor Zygmunt Pejsak z Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach uważa, że w Rosji choroba występuje endemicznie, czyli trwale, i poza kontrolą służb weterynaryjnych. Chociaż niestety to Rosyjskie Służby Weterynaryjne, podobnie jak Białoruś, uważają, że to my jesteśmy źle przygotowani do zwalczania wirusa afrykańskiego pomoru świń i rozprzestrzenia się on już po całym kraju. Profesor Pejsak podkreśla, że wirus nie szerzy się drogą powietrzną, a do chlewni może być wprowadzony głównie przez człowieka. Drugim ważnym wektorem szerzenia się ASF są oczywiście dziki.
Konieczny odstrzał
Inspekcja Weterynaryjna rozpoczęła wydawanie zezwoleń dla kół łowieckich na odstrzał dzików na Podlasiu, aby zmniejszyć ich populację i ryzyko przeniesienia wirusa w głąb kraju. Dopłaty do odstrzałów obejmą ponad 3 tys. dzików. W ubiegłym roku wprowadzono nakaz badania ustrzelonych dzików pod kątem ASF. Tusze trzeba przechowywać w chłodniach do czasu otrzymania wyników badań. Myśliwi zaniechali z tego powodu odstrzału, a populacja tych zwierząt szybko wzrosła. Dodatkowo zakazano dokarmiania dzików, co spowodowało, że w większym stopniu zaczęły one szukać pożywienia na polach, gdzie oczywiście pozostawiają odchody. Rolnicy mogą więc przewieźć wirusa na sprzęcie rolniczym czy przenieść na obuwiu do gospodarstwa.
To właśnie nieprzestrzeganie norm bioasekuracji jest główną przyczyną zawleczenia wirusa do chlewni. Trudno uchronić się przed ASF, kiedy dziki mają łatwy dostęp do gospodarstwa czy paszy. Na terenach o wysokim zagęszczeniu gospodarstw utrzymujących świnie rozprzestrzenianie się wirusa między stadami jest stosunkowo łatwe. Najczęściej odbywa się to za pośrednictwem osób odwiedzających, jak również przez zakażoną paszę, wodę czy skarmianie zwierząt odpadami kuchennymi.
Oprócz dzików i świń nosicielami wirusa ASF mogą być jeszcze kleszcze z gatunku Ornithodoros. Jednak w tej kwestii jest jeszcze dużo niewiadomych. Jak tłumaczy prof. Zygmunt Pejsak, wiadomo, że w organizmie kleszczy wirus może przeżyć 50 tygodni. Jednak nie przenoszą się one na takie odległości jak dziki. Ponadto w Polsce i w Rosji na razie nie odnaleziono i nie stwierdzono obecności zakażonych owadów.
Bardzo ważną rolę w wykryciu i zwalczaniu ognisk afrykańskiego pomoru świń odgrywa szybka reakcja hodowców i lekarzy weterynarii opiekujących się stadem na pojawienie się objawów klinicznych wskazujących na ASF lub padnięć zwierząt.
Każdy hodowca powinien codziennie obserwować swoje świnie, ich apetyt i temperaturę ciała. Najczęściej objawy kliniczne ujawniają się dopiero 6–10 dni po zakażeniu wirusem. Rolnik, który zauważył objawy nasuwające podejrzenie choroby, jest zobowiązany do natychmiastowego jej zgłoszenia bezpośrednio do powiatowego lekarza weterynarii bądź za pośrednictwem lekarza opiekującego się stadem. Może też zgłosić podejrzenie choroby do wójta lub burmistrza.
W tym czasie powinien wstrzymać się od wywożenia, wynoszenia i zbywania mięsa, padłych zwierząt, pasz, wody, ściółki, nawozów naturalnych. Nie może przywozić ani wywozić nasienia knurów. Koniecznie należy uniemożliwić osobom postronnym wstęp do chlewni i odizolować wszystkie świnie.
Dominika Stancelewska
Jak rozpoznać ASF?
Często spotykane objawy ASF to wzrost wewnętrznej ciepłoty ciała do 41–42°C. Gorączkujące świnie mają na ogół zachowany apetyt, poruszają się normalnie. Mogą natomiast występować inne objawy kliniczne, jak sinica skóry uszu, brzucha i boków ciała, drobne, lecz liczne wybroczyny w skórze, zaczerwienienie skóry, widoczne zwłaszcza na końcach uszu, ogona i kończynach, duszność, pienisty wypływ z nosa, wypływ z worka spojówkowego, biegunka, często z domieszką krwi, wymioty oraz niedowład zadu, objawy nerwowe w postaci podniecenia, drgawek mięśni i skurczów kloniczno-tonicznych, ronienia u macior prośnych. Niekiedy gorączce może towarzyszyć utrata apetytu, szybkie i trudne oddychanie oraz zaleganie wydzieliny z nosa i oczu, wymioty, zaparcia, krwista biegunka, krwotoczne obszary podskórne. Przed śmiercią może nastąpić śpiączka, która pojawia się do siedmiu dni po wystąpieniu pierwszych objawów klinicznych. Czasami ASF może objawiać się jedynie nagłymi padnięciami świń, bez objawów towarzyszących. Zdarza się, że objawy są słabo wyrażone, stwierdza się zapalenie płuc, świnie są wychudzone, obserwuje się na przemian okresy poprawy i pogorszenia stanu zdrowia, kaszel, okresową biegunkę oraz pojedyncze ogniska martwicy skóry; śmiertelność wówczas jest nieznaczna.