Afrykański pomór świń pustoszy populację dzików na Mazowszu, Podlasiu, Warmii i Mazurach, a także Lubelszczyźnie. Dziki są głównym wektorem w szerzeniu się wirusa ASF w produkcji trzody chlewnej w Polsce i innych państwach, w których wystąpiła ta choroba. Narastającą skalę problemu szerzenia się ASF w populacji dzików obrazuje zwiększająca się liczba przypadków choroby stwierdzonych przez ostatnie 5 lat. W 2014 roku było 46 przypadków ASF, w 2015 roku – 67, w 2016 roku – 76, w 2017 roku – 724, a w 2018 roku aż 2627 przypadków.
W Niemczech nie ma problemu ze strzelaniem
Najbardziej jednak choroba wciąż zagraża stadom trzody chlewnej, stąd decyzje ministerstw rolnictwa i środowiska o masowym odstrzale dzików. Podjęcie środków w zakresie intensyfikacji odstrzału pozwoli na zmniejszenie ryzyka dalszego szerzenia się afrykańskiego pomoru świń w populacji dzików w kierunku zachodnim. Nie doprowadzi to wcale do całkowitej destrukcji tego gatunku zwierząt w Polsce, jak podkreśla Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach.
Należy zaznaczyć, iż podejmowane obecnie działania mające na celu ograniczenie populacji dzików były poddane analizom na podstawie doświadczeń z innych państw, w których pomimo prowadzonego odstrzału obserwowano gwałtowny przyrost liczby tych zwierząt. Zgodnie z aktualnymi danymi w samych Niemczech w sezonie łowieckim 2017/2018 odstrzelono ponad 836 tys. dzików, co daje aż o 42% wyższą wartość niż w poprzednim sezonie. Wyliczono, że na odstrzelenie takiej liczby dzików poświęcono aż 16,7 mln godzin roboczych i przeznaczono kwotę 148 mln euro (z uwzględnieniem płacy minimalnej).
Jako powód masowego odstrzału dzików podano zapobieganie rozprzestrzenianiu się afrykańskiego pomoru świń, choć dotychczas w Niemczech nie wykryto jeszcze ognisk choroby w stadach trzody chlewnej. Dzięki dobrej współpracy z myśliwymi udało się zmniejszyć populację zwierząt, które są głównym wektorem roznoszenia choroby. A to wszystko dlatego, że Niemcy mają świadomość, iż w rejonach, gdzie żyje mniej dzików, ASF rozprzestrzenia się dużo wolniej.
Fot. Józef Nuckowski
Fot. Józef Nuckowski
- Strzelanie do dzików nie jest formą znęcania się nad tymi zwierzętami, jak twierdzą niektórzy, ale ma służyć pozbyciu się wirusa ASF ze środowiska
Ten wniosek wysnuwa też Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach, zwracając uwagę chociażby na doświadczenia pochodzące z Estonii, gdzie intensywny odstrzał dzików doprowadził do zmniejszenia liczby przypadków ASF. Zdaniem PIW nie ma więc mowy o „rzezi” dzików.
Dziki to główny wektor
Osoby niezwiązane z produkcją trzody chlewnej nie zdają sobie sprawy z powagi problemu, a przyrost populacji dzika przewyższający 200% w skali roku traktują jako pozytywny rozwój wolno żyjącej fauny. Należy mieć na uwadze koszty społeczne likwidacji produkcji trzody chlewnej – nie tylko na wschodzie kraju, ale również w Wielkopolsce czy w województwie kujawsko-pomorskim, gdyż w obecnej sytuacji nie można wykluczyć ekspansji wirusa ASF na kolejne obszary naszego kraju.
Intensyfikacja odstrzału dzików skierowana przede wszystkim na obszary objęte występowaniem wirusa ASF (strefa ochronna, objęta ograniczeniami i zagrożenia) wraz ze 100-kilometrową strefą buforową jest obok konieczności przestrzegania zasad bioasekuracji jednym z narzędzi mających na celu wyeliminowanie wirusa. Oprócz odstrzału dzików konieczne jest także aktywne i ciągłe poszukiwanie szczątków padłych dzików oraz ich bezpieczna i skuteczna utylizacja, gdyż odsetek dzików z wirusem ASF spośród identyfikowanych w środowisku ich bytowania wynosi ponad 70%.
Instytut nie podziela również opinii pojawiających się w społeczeństwie, że człowiek jest głównym wektorem wirusa afrykańskiego pomoru świń. Jest on uznawany za tzw. mechaniczny czynnik transmisji wirusa ze środowiska do gospodarstw, co nie wyklucza nieodpowiedzialnych zachowań człowieka w określonych sytuacjach (np. handel zwierzętami z niewiadomego źródła pochodzenia czy nieprzestrzeganie zasad bioasekuracji). Przypomnieć jednak należy, że to dziki są głównym wektorem, a przede wszystkim rezerwuarem wirusa, który podtrzymuje go w środowisku i powoduje jego ekspansję na kolejne obszary.
Odstrzelić, by nie cierpiały?
Krajowy Związek Pracodawców-Producentów Trzody Chlewnej posuwa się dalej i zadaje pytanie, czy bezczynność i powiększanie stopnia występowania wirusa w populacji dzików nie jest jeszcze większym okrucieństwem niż ich odstrzał? Dlaczego? Otóż od lutego 2014 roku potwierdzono 3317 przypadków ASF. Średnio jeden przypadek obejmował kilka zwierząt. Można więc przyjąć, że w wyniku choroby w Polsce padło kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt tysięcy dzików. Wirus dotknął również samice (w tym w ciąży), które padły po kilku dniach cierpień z powodu wysokiej gorączki, duszności, niedowładu zadu, biegunki i odwodnienia.
- Obszary o wzmożonej kontroli gospodarstw i odstrzale dzików
Zdaniem Krajowego Związku Pracodawców-Producentów Trzody Chlewnej wszystkim powinno zależeć, aby pozbyć się wirusa z populacji dzików. Ekolodzy i część środowiska myśliwych uważają, że nie powinniśmy ingerować poprzez intensywny odstrzał i pozostawić problem bez rozwiązania. Jednak przyczyni się to do wzrostu liczby przypadków ASF w kolejnych latach. Zdaniem KZPPTCh poprzez pozostawienie choroby w populacji z roku na rok skazujemy coraz więcej dzików na cierpienie i śmierć z powodu afrykańskiego pomoru świń.
Z kolei Amerykanie, którzy z powodu znacznych szkód powodowanych przez dziki w stanie Georgia od kilku lat próbują zredukować ich populację, doszli do wniosku, że strzelanie do dzików nie przynosi spodziewanych rezultatów. Myśliwi dla zmotywowania także otrzymywali tam pieniądze. Jednak liczba dzików zamiast zmaleć, wzrosła. Powodem była prawdopodobnie obfitość pożywienia oraz dokarmianie.
Przeczytaj także "Stanowisko Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych w sprawie ASF i odstrzału dzików".
Przeczytaj także "Stanowisko Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych w sprawie ASF i odstrzału dzików".
Dominika Stancelewska