Skażone mięso nie z Barbadosu, a z Belgii
Jak informowaliśmy trzy tygodnie temu, do Polski trafiło skażone środkiem na odrobaczanie (lewamizolem) mięso, które miało pochodzić z Barbadosu i przez Belgię przedostać się do innych państw. Okazało się, że belgijskie służby się pomyliły, wskazując Barbados jako kraj pochodzenia zakwestionowanego mięsa – tak naprawdę była to belgijska wieprzowina. W kolejnym już komunikacie poinformowały oficjalnie, że mięso było jednak wyprodukowane w Belgii.
Jak wyjaśnia Główny Inspektorat Weterynarii, Barbados nie znajduje się na liście państw trzecich, z których dopuszczalny jest przywóz żywych świń oraz mięsa wieprzowego do krajów członkowskich Unii Europejskiej. Z informacji przekazanych przez władze Belgii wynika, że kwestionowana partia, która została poddana ubojowi 16 stycznia br., obejmowała 180 świń, które zostały dostarczone do kilku klientów na terenie Belgii, a także za granicę. Wszystkie dostawy mięsa wieprzowego składały się z tusz pochodzących z różnych partii ubojowych.
Dostawy do innych państw członkowskich zawierały mięso wieprzowe ze 133 świń ze skażonej partii, w tym mięso z 38 sztuk trafiło do jednego z zakładów na terenie województwa kujawsko-pomorskiego, a z 24 świń do firmy znajdującej się w województwie łódzkim. Do jednego z zakładów na terenie województwa łódzkiego dostarczono też 9 990 kg mrożonych serc wieprzowych. Jak poinformował Główny Inspektorat Weterynarii, część zakwestionowanej partii mięsa zatrzymano na terenie jednego z zakładów i przekazano do utylizacji. Nie wyjaśniono, co stało się z pozostałym skażonym mięsem, którego służby nie zdążyły przejąć.
- Mięso skażone ASF również stanowi olbrzymie zagrożenie, dlatego wiele krajów stosuje zakaz importu z państw dotkniętych chorobą
Branża trzody w Belgii zrujnowana
Mimo że występowanie afrykańskiego pomoru świń w Belgii ogranicza się tylko do dzików, eksport wieprzowiny z tego kraju zmniejszył się o połowę, co oznacza olbrzymie problemy dla tamtejszych producentów trzody chlewnej. Gwałtowny spadek cen spowodował kłopoty finansowe hodowców. Jak pisze portal Pig Progress, belgijska branża trzody chlewnej jest prawie zrujnowana, a jej przyszłość wygląda ponuro. Belgia ma wskaźnik samowystarczalności 225% i dlatego jest silnie uzależniony od eksportu. Około 80% tego eksportu trafia do Unii Europejskiej, a Niemcy, Polska i Holandia były do tej pory największymi partnerami handlowymi. W wyniku pojawienia się wirusa ASF eksport do krajów trzecich praktycznie nie istnieje, a nabywcy z holenderskich i niemieckich rzeźni często chcą na piśmie potwierdzenia, że mięso nie pochodzi z Belgii. To ograniczenie eksportu powoduje, że belgijskie rzeźnie płacą bardzo mało za świnie. Dlatego tamtejsza tania wieprzowina trafia na różne rynki, w tym polski.
Choć w Belgii nie stwierdzono ogniska afrykańskiego pomoru świń w chlewni, ministerstwo rolnictwa stworzyło tymczasowy fundusz gwarancyjny dla gospodarstw, które mają poważne kłopoty finansowe i problemy ze spłatą zobowiązań. Do 31 maja gospodarstwa mogą ubiegać się o wsparcie, jeśli są w stanie wykazać, że ich trudna sytuacja jest spowodowana ASF. Pod koniec 2018 roku władze belgijskie wsparły również producentów trzody chlewnej, płacąc odszkodowania za wybicie świń w strefie zakażonej.
Nie widać szans na poprawę
Liczba znajdowanych w Belgii padłych dzików ciągle wzrasta, więc nie widać możliwości poprawy sytuacji w najbliższym czasie. Niedawno odbyły się rozmowy między Belgią, Holandią, Niemcami i Chinami na temat warunków, które umożliwią eksport wieprzowiny, o ile ASF wciąż będzie występował tylko u dzików. Na początku 2019 roku wydawało się, że liczba zakażonych padłych i odstrzelonych dzików stopniowo się zmniejsza. Odkrycie jednej zarażonej tuszy na granicy strefy i doniesienie o 79 martwych zarażonych dzikach tydzień później pokazało, że sytuacja nie do końca jest pod kontrolą.
Na dzień 19 marca były już 694 przypadki afrykańskiego pomoru świń u dzików, których w sumie przebadano 1994. Jak cytuje portal Pig Progress, belgijskie organizacje podkreślają, że nie wiadomo dokładnie, ile dzików jest w Ardenach. Początkowo szacowano, że na zakażonym obszarze są 4 tys., ale teraz mówi się już o 6 tys. Ponieważ obszar jest duży i trudno dostępny, może być tak, że w lasach znajduje się dużo więcej zarażonych szczątków padłych dzików.
Belgowie obawiają się, że część zakażonych zwierząt przeżyje i staną się one lub ich potomstwo nosicielami wirusa ASF. Jak twierdzą specjaliści, ryzyko jest stosunkowo wysokie, ponieważ tylko 70–75% zakażonych dzików pada. U świń śmiertelność jest znacznie wyższa i wynosi 90–95%.
Przemyt wieprzowiny
Równie niebezpieczna jak wieprzowina z Belgii jest ta z Chin. W USA wyszkolone psy wykryły około 1 mln funtów (ponad 453 tys. kg) wieprzowiny przemyconej z Chin. To największa konfiskata tego typu produktów w Stanach Zjednoczonych. Wieprzowina była przemycana na różne sposoby – ukryta wraz z makaronem oraz detergentami. Ponieważ zapobieganie jest najlepszym sposobem ochrony przed chorobą, amerykański sekretarz rolnictwa Sonny Perdue podkreśla, że jego kraj przywiązuje olbrzymią wagę do kontroli, które mają utrzymać afrykański pomór świń poza USA. Jego zdaniem ważne jest, aby wszyscy byli poinformowani o zagrożeniu, jakim jest ASF i zapobieganiu jego rozprzestrzenianiu się, by stada świń były wolne od tej choroby.
Stany Zjednoczone monitorują ostatnie ogniska ASF w Azji i Europie. Podjęły także kroki w celu zwiększenia wysiłków na rzecz aktywnej ochrony przed zawleczeniem wirusa. Obejmują one współpracę amerykańskich służb celnych i ochrony granic w portach i na lotniskach, ze zwróceniem szczególnej uwagi na transporty, pasażerów i produkty spożywcze przywożone z Chin i innych krajów dotkniętych afrykańskim pomorem świń.
Władze chińskie zapewniają, że robią wszystko, aby panować nad chorobą i wydały nowe wytyczne dla rzeźni, aby podjęły działania mające na celu szybkie wykrycie wirusa w tuszach. Chińskie Ministerstwo Rolnictwa i Spraw Wsi (MARA) opublikowało zawiadomienie o „Wzmacnianiu wykrywania ASF podczas uboju”, gdyż uznało, że wykrycie wirusa w rzeźni jest skutecznym sposobem na odcięcie drogi transmisji. Zadaniem ubojni będzie przeprowadzenie samokontroli za pomocą testów PCR. Jeśli rzeźnie nie spełnią wymaganych norm, ich uprawnienia mogą zostać cofnięte.
Niejasna sytuacja w Chinach
W Chinach odnotowano 118 ognisk ASF. Szacuje się jednak, że sytuacja jest tam znacznie gorsza, niż wskazują na to oficjalne dane. Tylko od czasu do czasu władze chińskie zgłaszają wybuchy epidemii do Światowej Organizacji Zdrowia Zwierząt (OIE). Nie jest jasne, dlaczego te, a nie inne przypadki są przekazywane. Ostatnie ognisko wykryte 17 marca, o którym oficjalnie poinformowały chińskie władze, było w stosunkowo małym gospodarstwie niedaleko Chongqing. W stadzie było 91 świń, z których 9 zachorowało, a 6 padło. Wiadomo, że Chiny to przede wszystkim wielotysięczne fermy trzody chlewnej, w których jednak ogniska potwierdzane są stosunkowo rzadko. Przynajmniej oficjalnie.
- Jak pokazuje przykład Chin, wirus afrykańskiego pomoru świń bardzo łatwo można rozwieźć po kraju wraz z transportem żywych zwierząt
W międzyczasie sąsiadujący z Chinami Wietnam zgłasza kolejne ogniska ASF. Ostatnio wirus został potwierdzony w prowincji Bac Giang na północy kraju. Jest to 21. prowincja, która zgłosiła wybuch choroby od czasu, gdy pierwsze ogniska zostały potwierdzone w Wietnamie w lutym bieżącego roku. W sumie w tak krótkim czasie Wietnamczycy zgłosili do OIE już 211 ognisk. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), do tej pory w Wietnamie wybito z powodu afrykańskiego pomoru świń ponad 46 tys. świń.
Dominika Stancelewska