Pierwsze objawy kliniczne zauważył gospodarz, a po kilku dniach odnotowano padnięcia. Próbki krwi oraz tkanki pobrane do badań laboratoryjnych dały wynik pozytywny potwierdzony przez laboratorium Wydziału Medycyny Weterynaryjnej w Skopje. Według dochodzenia epidemiologicznego jednym z możliwych sposobów wprowadzenia choroby do gospodarstwa był kontakt z dzikiem. Chlewnia nie była zbytnio zabezpieczona pod względem bioasekuracyjnym. W wyznaczonej wokół ogniska choroby trzykilometrowej strefie zapowietrzonej wybito wszystkie świnie.
Przypomnijmy, że w początkowej fazie choroby często stwierdza się upadki zwierząt z zasinieniem nóg, uszu i ogona. Niejednokrotnie występuje też wysoka gorączka wynosząca 40–42°C, a także wymioty i biegunka, która może być krwista lub czarna. Stwierdzane są także apatia, poronienia, krwista wydzielina z nosa i narastająca liczba upadków. Szczepy o niskiej zjadliwości powodują natomiast łagodną, przewlekłą i nietypową postać choroby z niewielką liczbą upadków. U loch najczęściej obserwuje się przewlekłe schorzenia układu oddechowego oraz niepłodność. Dłuższy czas do wystąpienia widocznych objawów klinicznych u świń jest często interpretowany jako długi okres inkubacji choroby.
Z roku na rok mamy coraz więcej ognisk
W 2021 roku w całej Europie odnotowano 1874 ogniska ASF. To o 50% więcej niż rok wcześniej. Najgorsza sytuacja jest w Rumunii, gdzie liczba zakażonych stad świń wzrosła w ciągu roku z 1053 do 1676. W ubiegłym roku choroba została po raz pierwszy wykryta w chlewniach w Estonii i Niemczech. Władze Rosji natomiast optymistycznie podchodzą do opracowania szczepionki przeciwko afrykańskiemu pomorowi świń. W listopadzie 2021 roku poleciły rosyjskiemu Ministerstwu Nauki i Edukacji opracowanie do 2024 roku szczepionki przeciwko wirusowi ASF, gdyż ich zdaniem bez niej niemożliwe jest radzenie sobie z chorobą i ochrona przed rozprzestrzenianiem się wirusa na nowe terytoria, a co za tym idzie – spadkiem produkcji trzody chlewnej. Trwające w wielu krajach bezskuteczne prace powinny jednak studzić ten optymizm.
Naukowcy od dziesięcioleci pracują nad szczepionką przeciwko afrykańskiemu pomorowi świń, ale do tej pory żaden ośrodek naukowy nie stworzył skutecznego i bezpiecznego rozwiązania, które może zapobiegać chorobie. Aby w pełni opanować sytuację, najlepsze byłoby zastosowanie szczepionki u dzików, które odgrywają ogromną rolę w rozprzestrzenianiu się choroby, a nie ma możliwości pełnej kontroli tych zwierząt i panowania nad ich przemieszczaniem.
Czy zakopywanie tusz jest bezpieczne?
Ze względu na wysoką stabilność wirusa ASF tusze zarażonych padłych dzików są uważane za główny wektor rozprzestrzeniania się i utrzymywania choroby w środowisku. Eksperci uważają jednak, że właściwie zakopane, z zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa biologicznego, nie będą stanowiły ryzyka i może to być alternatywna metoda usuwania padliny i łagodzenia skutków epidemii, zwłaszcza, gdy bezpieczny transport do zakładów utylizacyjnych nie jest możliwy. W próbkach gleby po zakopaniu padliny DNA wirusa znaleziono w siedmiu z dwudziestu miejsc, co wskazuje raczej na niskie zanieczyszczenie gleby otaczającej zakopane szczątki, chociaż obecne jest tam DNA dzików.
Inaczej jest w przypadku zwłok rozkładających się na powierzchni ziemi, gdzie są one wystawione na działanie czynników zewnętrznych i mają do nich dostęp ptaki i inne zwierzęta. Zanieczyszczenie gleby wirusem w pobranych próbkach mogło zostać również zmniejszone dzięki naturalnej obecności kwasów próchnicowych, które, jak wykazano, redukują zakaźność różnych patogenów. Jednak badania mające na celu ocenę ryzyka transmisji choroby przez glebę muszą jeszcze być kontynuowane w celu ich potwierdzenia.
Oprac. Natalia Marciniak-Musiał na podstawie artykułu Dominiki Stancelewskiej pt. ASF nie odpuszcza kolejnym krajom, który ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 6/2022 na str. 43. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Zdjęcie: Pixabay