Mniejsze plony rekompensowane ceną za ekologiczny surowiec
Rodzi to oczywiście poważne konsekwencje w plonach, które są mniejsze – i to dużo – bo „straty”, jakie powstają w ten sposób, sięgają 30 procent.
– Jest to rekompensowane w sposób finansowy. W zeszłym roku tona owsa kosztowała około 650–700 zł, a my nasz owies sprzedawaliśmy po 1400–1500 zł, bo jest ekologiczny – stwierdził rolnik.
Bydło żywione paszami tylko z własnego gospodarstwa
– Dla naszych zwierząt kupujemy tylko witaminy i sól, ale z certyfikatem, wszystkie pozostałe rzeczy, pasze są nasze. Nie używamy soi. I dlatego steki z naszego bydła są bardzo dobre i trafiają również za granicę – przyznał rolnik.
Rocznie jest to nawet po kilkadziesiąt sztuk bydła, które trafia m.in. do krajów arabskich (Arabia Saudyjska, Kuwejt, Jemen) czy Niemiec, m.in. dla armii USA.
– Choć całe stado jest pod dokładnym nadzorem, to ze szczególną uwagą przypatruję się cielętom. Genetycznie to bydło czystej rasy limousine oraz charolaise, a także mieszańce tych dwóch ras. Remont stada robimy z własnych jałówek – powiedział hodowca.