Konsumenci większą wagę przywiązują do żywności i jej pochodzenia
Jednym z finalistów XXVIII edycji Ogólnopolskiego Konkursu Rolnik-Farmer Roku został Paweł Bodzianny, zajmujący się hodowlą szkockich krów wysokogórskich, czyli highland cattle w Borach Dolnośląskich.
Gospodarstwo prowadzone jest od 2010 roku, w 2016 roku uzyskało status gospodarstwa ekologicznego. Zdaniem Pawła Bodziannego, w dzisiejszych czasach krajowy rozwój hodowli ekstensywnych ras mięsnych bydła stoi w obliczu możliwości rozwoju. Od czasu pandemii konsumenci zaczęli przywiązywać większą wagę do żywności i jej pochodzenia.
Paweł Bodzianny zaczynał chów highlandów od 4 krów
– Moja historia z highlandami zaczęła się w 2008 roku na duńskiej wyspie Fyn, kiedy to po raz pierwszy zobaczyłem te piękne zwierzęta na własne oczy – rozpoczyna opowieść Paweł Bodzianny.
– Zaczynałem w 2010 roku zakupując pierwsze 4 krowy i rozpłodnika. Następnie systematycznie powiększałem stado, zajmując się budową ogrodzeń, a także zagospodarowywaniem kolejnych nieużytków pozyskiwanych od okolicznych sąsiadów. Po dwóch latach zaczęły rodzić się pierwsze młode. Hodowlę zarejestrowałem również w Polskim Związku Producentów i Hodowców Bydła Mięsnego. Obecnie wielkość stada oscyluje w granicach 100–110 sztuk. Przez cały rok „Baśki” (tak nazywa je gospodarz) jedzą wyłącznie trawę i zioła. Zimą dokarmiane są sianem – stwierdził hodowca.
W 2017 roku Paweł Bodzianny założył drugie stado, z innej linii genetycznej, po to, aby móc oferować gotowe dla początkujących hodowców stado podstawowe, składające się z reproduktora i kilku niespokrewnionych z nim jałówek. W 2020 roku założył trzecie stado, a w ubiegłym kolejne – czwarte.
– Za wyborem tej rasy przemawia łagodny temperament zwierząt, spokojny stosunek do ludzi oraz najwyższej jakości wołowina – dodaje hodowca.
Rolnik stopniowo zamienia nieużytki w pastwiska
– Mieszkamy w okolicy, w której nadal jest wiele porośniętych samosiejkami nieużytków i aby doprowadzić je do dobrej kultury rolnej, należy w pierwszej kolejności zacząć od wycinki tych drzew i krzaków, które następnie przerabiamy na zrębki, czyli biomasę leśną stosowaną do celów energetycznych – powiedział Paweł Bodzianny, który w tym zakresie skorzystał z usług firmy JVN-AGRI, lidera w branży na rynku.
– Na tych działkach zostawiamy do 100 najładniejszych drzew na hektar (chodzi o cień latem dla zwierząt) stawiamy ogrodzenia (najczęściej jest to zwykły pastuch) i wypasamy na nich nasze stada, dzięki czemu nieużytki po kilku sezonach zamieniają się w ładne pastwiska – dodał rolnik.
Dywersyfikacja dochodów gospodarstwa: RHD, sprzedaż bydła innym rolnikom i turystyka
– Nastawiamy się na sprzedaż bezpośrednio z gospodarstwa, co umożliwiają przepisy o RHD. Przyjmujemy zapisy na ćwiartki naszej pysznej i zdrowej wołowiny – mówią gospodarze. – Na ubój przeznaczamy wyłącznie byki w wieku od 2 do 4 lat, które ubijane są w lokalnej ubojni. W tym roku zaczęliśmy budowę dojrzewalni i hali do rozbioru ćwierci wołowych – dodaje rolnik spod Zgorzelca.
– Po drugie, oferujemy czystą rasę highland cattle jako: odsadki, buhaje zarodowe oraz jałówki hodowlane. Zwierzęta posiadają paszporty oraz wszystkie niezbędne dokumenty. Są spokojne i przyzwyczajone do kontaktu z ludźmi. Oferta skierowana jest do hodowców, a także do gospodarstw agroturystycznych, aby zwiększyć atrakcyjność gospodarstwa. Oferujemy także kompleksowe doradztwo przy zakładaniu hodowli, a także późniejszą pomoc przy zbycie mięsa – dodaje hodowca.
Po trzecie, położenie gospodarstwa z dala od hałasu, jaki oferuje codzienne życie stanowi idealne miejsce dla miłośników przyrody oraz ludzi lubiących aktywnie wypoczywać.
– W naszym rodzinnym Zajeździe Milówka można spędzić czas wśród lasów na obszarze Natura 2000 – wyjaśnia Paweł Bodzianny.
Marta Paszkin: cieszę się, że rzuciłam Warszawę i wybrałam życie u boku rolnika
Marta Paszkin i Paweł Bodzianny poznali się dzięki udziałowi w programie TVP „Rolnik szuka żony”. Uczestnicy stworzyli idealne miejsce dla siebie i dzieci. Zakupili połowę domu i wyremontowali go wybierając rustykalny styl, w którym przeważają głównie drewno i ściany z cegły.
– Na uwagę zasługuje kuchnia kaflowa, relikt przeszłości i temat licznych dyskusji małżeństwa – mówi z uśmiechem Marta Paszkin.
– Bardzo cieszę się, że podjęłam decyzję o porzuceniu Warszawy i zdecydowałam się na życie u boku farmera pośród natury. Obecnie przygotowujemy się do wesela i ślubu kościelnego, połączonego z chrzcinami naszego synka – powiedziała Marta Paszkin. Więcej o nas i naszej hodowli można zobaczyć na naszym instagramie, facebooku i YouTube – dodają gospodarze Marta i Paweł.
Marcin Konicz