
Profilaktyka redukuje koszty leczenia i zwiększa efektywność produkcji bydła mięsnego
Profilaktyka pozwala na zmniejszenie ryzyka występowania chorób, dzięki czemu redukujemy koszty leczenia i zwiększamy efektywność produkcji.
Jako praktykujący lekarz weterynarii Radosław Lewandowski przytoczył przykład efektów wprowadzenia profilaktyki w jednym z gospodarstw hodujących 240 krów mamek.
– Pomimo ogromnej dbałości i troski wkładanej w warunki utrzymywania zwierząt, w stadzie z powodu biegunek lub zapaleń płuc tracono 50 cieląt rocznie. Zapalenia płuc występowały też później u około 20% starszych zwierząt, powodujące wcześniejsze ich brakowanie. Kilkukrotne leczenie było nieefektywne, obniżył się wskaźnik zacieleń. Na 220–240 badanych sztuk około 30 nie zacieliło się w ciągu sezonu utrzymywania ich w haremie z buhajami. Wystarczyło wprowadzenie szczepień na BVD, regularne odrobaczanie, metafilaktyka kokcydiozy, szczepienia matek przeciwko biegunkom u cieląt, szczepienia cieląt przeciwko chorobom płuc, które były tak prowadzone, aby zwierzęta do końca tuczu były zabezpieczone przeciw patogenom odpowiedzialnym za choroby układu oddechowego.
Efekt?
– W jednym sezonie wycieleń uzyskaliśmy około 50 cieląt więcej, poprawił się wskaźnik zacieleń, zapalenia płuc u starszych sztuk zostały ograniczone do około 3%, a jeśli jakaś sztuka zachorowała, to wyleczalność była bardzo duża. Tym samym poprawiła się rentowność gospodarstwa, poprzez zdecydowane ograniczenie kosztów leczenia – powiedział Radosław Lewandowski, podkreślając, iż zainwestowane w profilaktykę w gospodarstwie pieniądze, zwróciły się trzykrotnie.
– Przykładem choroby siejącej spustoszenie w stadach mięsnych jest zespół chorób płuc zwany BRD, obejmujący schorzenia wywoływane przez wirusy i bakterie, gdzie nawet 15% przypadków schorzenia kończy się upadkiem zwierzęcia. Wystarczy wydać 40 zł na szczepienie (potrzeba jednak kilku cykli), by mieć pewność, że ochronimy przynajmniej 70% stada – powiedział wykładowca.
Choroby płuc i biegunki u cieląt, czyli najczęstsze bolączki w hodowli bydła mięsnego
Chorobą, która mocno absorbuje hodowców są biegunki, powodujące na skutek odwodnienia duże upadki cieląt.
– Strata cielęcia to koszt od 1500 do 3000 zł. Biegunki oznaczają też zwiększony nakład pracy. Chore cielęta nie chcą pić od matek, musimy je odizolować i odpajać ręcznie, podawać leki, elektrolity, co jest dodatkową pracą. Przy biegunkach cielęta nie tylko nie przyrastają, ale tracą masę ciała, a w wyniku odwodnienia obniża się ich odporność. Takie cielęta, które przechorowały biegunkę i pozostały w stadzie, mogą być nawet od dwóch do trzech razy bardziej podatne na syndrom BRD. Wydłuża się ich okres opasu, odsadzenia i pobierają więcej paszy – powiedział Radosław Lewandowski, wspominając również o często pomijanej chorobie w mięsnych stadach, jaką jest kokcydioza.
Które choroby znacznie obniżają opłacalność hodowli opasów?
Ekspert podkreślił, iż chorobą, od której zwalczania zaczyna zazwyczaj współpracę z hodowcą jest zwalczenie wirusa BVD. Jest to jedna z najbardziej kosztownych chorób bydła wraz z wirusem IBR (zakaźnego zapalenia nosa i tchawicy). Nawet dobrze ułożony program profilaktyczny w stadzie może nie zadziałać, gdy nie mamy rozwiązanej sytuacji z BVD, gdyż wirus bardzo obniża odporność zwierząt.
– BVD powoduje: ogromne problemy z rozrodem, ronienia krów oraz wysoką zamieralność zarodków. Obserwujemy spadek przyrostu cieląt i obniżenie ich odporności. Ponadto wydłuża się okres międzywycieleniowy, bo krowy powtarzają ruję i później się zacielają – powiedział prelegent.
– Ważnym problemem w stadach bydła mięsnego są pasożyty. Wszystkie robaczyce powodują zmniejszenie przyrostów masy ciała. Bydło jest chudsze i mamy gorsze wykorzystanie składników pokarmowych. Dochodzi także do obniżenia odporności i zwiększenia kosztów leczenia i profilaktyki. Jakość mięsa jest gorsza, a sztuki z motylicą są cofane z rzeźni. Co możemy zrobić w walce z robaczycami? Musimy badać i diagnozować, z jakim pasożytem mamy do czynienia i odpowiednio dobierać substancje je zwalczające. Musimy rotować preparaty, zmieniać pastwiska ograniczając ekspozycję na larwy pasożytów. Dopasowujemy też profilaktykę do statusu fermy, wybierając formę zwalczania pasożytów poprzez: iniekcję, aplikację do pyska, czy polewanie zwierząt – powiedział Radosław Lewandowski.
Zwalczanie owadów i ich wpływ na zdrowie bydła w sezonie letnim
Prelegent stwierdził, że w okresie letnim duży nacisk kłaść należy też na zwalczanie owadów latających.
– W kilku naszych stadach zwierzęta miały zakaźne zapalenie spojówek wywoływane przez bakterie Moraxella bovis. Jest to choroba bolesna, przy której występuje duży światłowstręt. Przez problemy z oczami cielęta nie mogły pobierać mleka od matek. Zalecam zatem, by aplikować na sierść zwierząt środki odstraszające owady. Ich zwalczanie, szczególnie kuczmanów, jest teraz bardzo ważne w kontekście choroby niebieskiego języka.
– Stosując dobrą profilaktykę przede wszystkim ograniczamy zużycie antybiotyków. W ten sposób sprawiamy, że produkowana żywność jest bezpieczniejsza, lepiej postrzegana przez konsumenta, który niejednokrotnie jest w stanie więcej za nią zapłacić. Długofalowe korzyści dobrze prowadzonej profilaktyki zwiększają nam wydajność produkcji. Mamy lepsze przyrosty zwierząt, optymalizację jakości mięsa, wyższą płodność, regularne wycielenia, a stado wymaga mniejszego nakładu pracy. Nie musimy wyszukiwać zwierząt chorych i wydzielać ich. W ten sposób zmniejszamy ilość godzin pracy obsługi – powiedział Radosław Lewandowski.
Józef Nuckowski