StoryEditorASF

Opolskie przygotowuje się na atak wirusa ASF

22.10.2019., 16:10h
W Hiszpanii likwidacja afrykańskiego pomoru świń zajęła 35 lat. W Polsce walka z tą groźną chorobą trwa od kilku, a mimo to wirus ciągle się rozprzestrzenia. Dlatego w Opolu zorganizowano specjalną konferencję dla rolników i przedstawicieli Izby Rolniczej.
Próbujemy wyprzedzić zagrożenie i przeciwdziałać, bo jesteśmy nauczeni błędami z poprzednich lat. Maty dezynfekcyjne to już dziś za mało. Dlatego trzeba stosować bramy dezynfekcyjne i preparaty najnowszej generacji. Stąd też nasza konferencja z informacjami dla rolników od ekspertów i spotkanie z krajową firmą, która proponuje swoje produkty zapobiegające i zwalczające ASF – wyjaśniał Marek Froelich, prezes Izby Rolniczej w Opolu.

Jego optymizm tonowali Wacław Bortnik, wojewódzki lekarz weterynarii w Opolu, oraz Zdzisław Dzwonnik, członek Naczelnej Rady Łowieckiej w Warszawie, nadleśniczy Nadleśnictwa Opole.

Na wiosnę musimy być bardzo dobrze przygotowani na szybką reakcję. Konieczna jest depopulacja dzika. W Hiszpanii walczono z wirusem 35 lat i udało się dopiero, kiedy wprowadzono obywatelskie patrole. Rolnicy sami organizowali się w grupy, chodzili po gospodarstwach i kontrolowali bioasekurację. To była straż obywatelska, pospolite ruszenie i nas też to czeka – mówił Wacław Bortnik.

Nie można bagatelizować ASF

Walka z ASF jest, ale prędzej czy później wirus może dotrzeć do nas. Dziś są pieniądze, żeby płacić za odstrzał dzika. Założenie jest takie, aby jeden dzik był na stu hektarach. Jednak wybić go co do sztuki będzie bardzo trudno – mówił Zdzisław Dzwonnik z PZŁ.

Być może myśliwym w odstrzale dzików pomogą nowe przepisy w Prawie łowieckim, dopuszczające korzystanie z noktowizorów i termowizji, gdyż trudno strzelać w warunkach nocnych. Dziś myśliwi mają takie udogodnienie. Rolnicy skupili się na działaniach profilaktycznych. Uważają, że duże gospodarstwa, produkcja przemysłowa są dobrze zabezpieczone i tam bioasekuracja działa.

Wymogi są proste, ale trzeba się podporządkować. Skończyły się czasy, że w jednym chlewiku trzymamy wszystkie zwierzęta. Ma być ścisła izolacja, ponieważ wirus jest wszędobylski – podkreślał Wacław Bortnik. – Rozprzestrzenianie się ASF jest stosunkowo łatwe – za pośrednictwem osób i pojazdów odwiedzających gospodarstwo, skażonego sprzętu i narzędzi, zwierząt, gryzoni, kotów, psów, paszy, wody. Także przez zlewki z kuchni, w których może być nieprzetworzone zakażone mięso. Dlatego trzeba podkreślić, że skończyły się czasy swobodnego poruszania się po gospodarstwie. Zostało to usankcjonowane książkami wejść i wyjść, wjazdu i wyjazdu. Wszystko musi być zapisane. Jednocześnie – co bardzo istotne w sprawie odszkodowań – wszystkie zwierzęta muszą być oznakowane, zgodnie z ustawą o rejestracji i identyfikacji zwierząt, wraz z paszportami. A odpowiedzialny za bioasekurację jest właściciel stada.

Wirus afrykańskiego pomoru świń odznacza się ogromną odpornością na działanie czynników środowiskowych, wysychanie, gnicie, temperaturę, zmiany pH.

Podejrzenie ASF należy zgłosić do powiatowego lekarza weterynarii w celu umożliwienia pobrania próbek, aby wykluczyć chorobę. Posiadaczowi stada, który zgłosił podejrzenie, przysługuje rekompensata na zwierzę, które padło. Zgłoszenie podejrzenia jest obowiązkiem, a jego niedopełnienie może być karane – informował Wacław Bortnik.

Marek Froelich, prezes Izby Rolniczej w Opolu, uważa, że w przypadku ASF trzeba działać profilaktycznie
  • Marek Froelich, prezes Izby Rolniczej w Opolu, uważa, że w przypadku ASF trzeba działać profilaktycznie

Walka z ASF

Izba Rolnicza w Opolu umożliwiła prezentację urządzeń i środków dezynfekujących, które można instalować w gospodarstwach. Mogą je wykorzystywać również myśliwi do odkażania sprzętu czy samochodów, podobnie jak specjalne środki do dezynfekcji psów myśliwskich czy noży wykorzystywanych do patroszenia dzików.

Niestety ASF jest związany z codziennym bytowaniem człowieka i jego zwykłymi zachowaniami. Dlatego za roznoszenie choroby mogą być odpowiedzialni na przykład grzybiarze, którzy z lasu wchodzą do gospodarstw. Inna droga zakażenia to śmieci na parkingach śródleśnych, które przywożą podróżni ze wschodu, a które dziki w nocy wyjadają i zarażają się nawet w wolnych od choroby rejonach. W takiej sytuacji nie dziwi ostre i jednoznaczne stanowisko rolników w sprawie odstrzału dzików.

Kilka dni temu zbierałem kukurydzę i na 17 hektarach przepłoszyłem 15 dzików, a ile nie zauważyłem? Trzeba podjąć stanowcze decyzje, rządzący boją się ekologów, a nie rolników. Ja się czuję tak, jakbyśmy już mieli ASF. Co zrobić, żeby zdepopulować dziki? Powinniśmy się ich pozbyć, żeby ten problem do nas nie przyszedł – mówił Klaudiusz Matejka ze wsi Chorula.

Fakt, że nie poddaje się depopulacji dzika, niepokoi, ale politykom brak odwagi na zdecydowane działania, jak choćby całkowity zakaz wchodzenia do lasu.

– Niestety, dzika nie jest tak łatwo ustrzelić, bo to zwierzę nocne, ucieka na tereny niedostępne. Teraz nie ma aż takiego zagrożenia, więc nikt sobie nie zdaje z niego sprawy – komentuje Franciszek Miśków, wiceprezes Opolskiego Związku Rolniczych Spółdzielni Produkcyjnych.

Odstrzał dzików to jeden z elementów ochrony przed ASF – przekonywali podczas spotkania Zdzisław Dzwonnik (z lewej) oraz Wacław Bortnik
  • Odstrzał dzików to jeden z elementów ochrony przed ASF – przekonywali podczas spotkania Zdzisław Dzwonnik (z lewej) oraz Wacław Bortnik
Artur Kowalczyk
Zdjęcia: Kurier Legnicki
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
21. listopad 2024 03:01