Ostatnia dekada to okres drastycznego spadku pogłowia świń w naszym kraju. Jeszcze w połowie 2007 roku ich liczebność przekraczała 18 mln sztuk. W ciągu następnych 9 lat pogłowie świń zmniejszyło się o blisko 8 mln sztuk. Szczególnie dotkliwy jest spadek pogłowia loch, które w ciągu ostatniej dekady zmalało o ponad połowę. W porównaniu z czerwcem zeszłego roku liczebność macior kraju spadła o blisko 16% do rekordowo niskiego poziomu 797 tys. sztuk.
Duże spadki odnotowano także w pogłowiu świń przeznaczonych na tucz. Liczba prosiąt, warchlaków i tuczników zmniejszyła się odpowiednio o 11,7%, 9,4% oraz 13,4%. W strukturze pogłowia trzody zmniejszył się nieco udział świń rzeźnych w wadze powyżej 50 kg oraz świń przeznaczonych na chów, zwiększył się natomiast udział prosiąt i warchlaków.
Pocieszeniem może być to, że zmniejszanie się pogłowia świń może sprzyjać utrzymywaniu się wysokiej ceny żywca wieprzowego w drugiej połowie roku. Niekorzystnym zjawiskiem jest oczywiście rosnący import warchlaków. Do czerwca wyniósł ponad 2,4 mln sztuk i był wyższy niż w analogicznym okresie 2015 roku o 2,7%, a przeciętna waga przywiezionego prosięcia wynosiła 29,9 kg. Największym importerem warchlaków i mięsa do Polski są ciągle Duńczycy. Wiele jednak wskazuje na to, że sytuacja może się zmienić.
Coraz więcej mięsa wieprzowego sprzedają nam Belgowie – w 2005 roku 7,6 tys. ton, w 2010 roku już prawie 58 tys. ton, a w ubiegłym roku – ponad 202 tys. ton. Więcej sprzedają tylko do Niemiec, gdzie jednak od 2005 roku ich sprzedaż spadła o 10% (w ubiegłym roku wyniosła 268 tys. ton), podczas gdy do nas wzrosła o ponad 2500%. Według ekspertów Polska może stać się największym rynkiem dla belgijskich producentów mięsa. Nasz kraj jest samowystarczalny w blisko 88%, a w konsekwencji jesteśmy istotnym unijnym importerem mięsa wieprzowego. O Polski rynek walczą z Duńczykami Belgowie, Niemcy, a także Hiszpanie.ds