– Naszym obowiązkiem jest być dzisiaj przed sądem. To jest nasz kolega, młody rolnik, który został poszkodowany i nie możemy go zostawić samego. Nie jest to jedyny przypadek, w którym rolnikowi nie wypłacono odszkodowania. Cały czas funkcjonuje medialny przekaz, że poszkodowani w związku z afrykańskim pomorem świń otrzymują pieniądze. Nie mówi się o tym, że rolnicy nie zawsze dostali pełną kwotę, na jaką oszacowano ich zwierzęta. Na terenie powiatu bialskiego ta kwota była pomniejszana nawet o 50% – mówi Adam Olszewski, wiceprzewodniczący OPZZRiOR.
Adam Olszewski, przypomniał także o trwającym pogotowiu protestacyjnym. Jednym z postulatów jest odwołanie Łowczego Krajowego.
– Nikt jednak nie chce tego tematu przedyskutować. Żądaliśmy także zmiany lekarza powiatowego z Białej Podlaskiej. Nie chcemy urzędnika, który gnębi nas rolników. Potrzebujemy czynnika ludzkiego w decyzjach wydawanych przez powiatowego lekarza weterynarii – podkreślał Olszewski.
Świń nie ma, pieniędzy też
W gospodarstwie Damiana Kierekieszy 2 października 2017 roku w związku ze stwierdzeniem wirusa ASF wybito 72 świnie, których wartość oszacowano na niemal 22 tys. zł. Rolnik nie otrzymał jednak odszkodowania za te zwierzęta.
– Lekarz weterynarii stwierdził, że nie było maty wjazdowej, chociaż była niecka dezynfekcyjna, która jest chyba lepszym rozwiązaniem niż mata. Do dzisiaj nie otrzymałem wyników potwierdzających stwierdzenie wirusa u moich zwierząt. Obornik nie został zutylizowany, ani zakopany czy odkażony. Został tylko wywieziony na pryzmę, ogrodzony taśmą i opatrzony tabliczką zakazującą wstępu. Także ładowarka, która pracowała przy likwidacji ogniska w moim gospodarstwie nie została odkażona tylko pojechała do sąsiedniej wsi – mówi Damian Kierekiesza.
Fot. Józef Nuckowski
Fot. Józef Nuckowski
- Producenci trzody chlewnej zebrali się przed Sądem Rejonowym w Białej Podlaskiej, aby wspierać się wzajemnie w walce o odszkodowania
Nie dość, że rolnik nie otrzymał pieniędzy za swoje zwierzęta, to jeszcze została nałożona na niego kara grzywny.
– W Radzyniu Podlaskim toczy się przeciwko mnie postępowanie. Za to, że nie spełniałem wszystkich warunków bioasekuracji otrzymałem karę grzywny w wysokości 380 zł. Nie miałem z czego jej zapłacić. Mam zakaz utrzymywania trzody chlewnej, straciłem zwierzęta, nie otrzymawszy za nie pieniędzy, więc dorabiam jako kierowca i do tego komornik zajął część moich poborów – tłumaczy pan Damian.
Jednym z rolników pikietujących przed Sądem Rejonowym był Adam Wasiluk z miejscowości Rudniki, który także stracił stado świń i nie otrzymał odszkodowania, więc on również postanowił walczyć w sądzie.
– Przed wybiciem 43 świń obiecano mi, że otrzymam odszkodowanie, jednak nie dostałem pieniędzy. Dlatego w sądzie walczę o odszkodowanie. Pierwsza rozprawa odbędzie się 20 września br. – mówi Adam Wasiluk.
Nie wolno się sprzeciwiać?
Podczas opisywanej pierwszej rozprawy Damiana Kierekieszy sąd wyznaczył terminy kolejnych rozpraw. Pierwsza z nich odbędzie się 28 września, a druga 10 października br. Na kolejne rozprawy zostali wezwani świadkowie i będzie kontynuowane postępowanie dowodowe.
– Musimy udowodnić, że nawet jeśli doszło w gospodarstwie Damiana Kierekieszy do uchybień, to nie miały one żadnego wpływu na rozprzestrzenianie się choroby, a tym samym na odmowę wypłaty odszkodowania. Przepis jest tak zredagowany, że w niektórych przypadkach nawet przez jednorazowe drobne uchybienia sądy odmawiają wypłaty odszkodowań. Rozważają, czy pewne zaistniałe uchybienia miały jakikolwiek wpływ na rozprzestrzenianie się ASF. W końcu całą odpowiedzialność, która powinna ciążyć na państwie, zrzuca się na rolnika. Państwo ma większe środki i większe mechanizmy niż jeden rolnik, który zostaje otoczony przez chorobę ze wszystkich stron – powiedział adwokat Grzegorz Szustak, pełnomocnik Damiana Kierekieszy.
Fot. Józef Nuckowski
Fot. Józef Nuckowski
- Damian Kierekiesza walczy przed sądem o wypłatę odszkodowania za świnie wybite w związku z ASF
Odniósł się on do argumentów Inspekcji Weterynaryjnej tłumaczących niewypłacenie odszkodowania za zwierzęta wybite w gospodarstwie Kierekieszy.
– Lekarz odmówił wypłaty odszkodowania z dwóch przyczyn. Pierwszą była kwestia zgłoszeń przemieszczeń i urodzeń zwierząt. Jak wynika z zeznań i dokumentacji, do gospodarstwa Damiana Kierekieszy nie zostały wprowadzone zwierzęta z zewnątrz, więc tą drogą nie mogła przedostać się żadna choroba. Nawet jeśli zgłosił urodzenia 2 lub 3 dni po terminie, to nie miało to wpływu na rozprzestrzenianie się ASF. Drugą przyczyną odmowy była kwestia mat, zabezpieczenia przed dostępem do gospodarstwa osób trzecich. Weterynaria odnosi się do protokołu z kontroli przeprowadzonej 9 sierpnia br., w którym były zawarte jakieś uchybienia i zalecenia, które pan Damian wykonał. Biorąc pod uwagę czynności jakie przedsięwziął, wypłata odszkodowania jemu się należy. Dodatkowo wskazuję, że z panem Damianem były prowadzone rozmowy w sprawie tzw. nagrody za zwalczanie ASF. Niektórzy rolnicy, którzy nie wystąpili do sądu, nagrodę otrzymali, choć nie spełniali takich wymogów bioasekuracji jak pan Damian. W odczuciu społecznym jest to niesprawiedliwe – powiedział Grzegorz Szustak.
Józef Nuckowski