Profesor Zygmunt Pejsak z Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach, powiedział, że najważniejszym zadaniem jest zmniejszenie populacji dzików, ale także szukanie padłych. Dodał przy tym, że nie odstrzeliwujemy ich odpowiednio.
– Eksperci twierdzą, że jak się dobrze szuka, to znajduje się 80% padłych dzików. W tych znalezionych około 80% jest zainfekowanych wirusem ASF. Sprawą bezdyskusyjną jest fakt, że liczba przypadków ASF u dzików jest proporcjonalna do wielkości ich populacji. Czas utrzymywania się wirusa w środowisku także zależy od wielkości populacji – twierdził profesor Zygmunt Pejsak.
Prelegent omówił parametry behawioralne dzików ważne z epidemiologicznego punktu widzenia.
– Częstotliwość kontaktów pomiędzy osobnikami w obrębie watahy jest 17-krotnie większa niż pomiędzy osobnikami z innych watah. Najczęstsze są interakcje pomiędzy osobnikami żyjącymi w odległości do 1 km. Nie stwierdzono bezpośrednich kontaktów pomiędzy grupami oddalonymi o więcej niż 4,5 km. Młode dziki – przelatki, częściej wchodzą w kontakt z innymi osobnikami i są ważnymi roznosicielami chorób w populacji. Strategia zmniejszania populacji powinna być więc skierowana na młode osobniki do 2 lat oraz lochy – powiedział prof. Zygmunt Pejsak.
- Prof. Zygmunt Pejsak podkreślał, że znalezione padłe dziki oraz te odstrzelone, powinny być od razu utylizowane
Jego zdaniem, na podstawie doświadczeń takich państw jak Dania, USA i Czechy, można stwierdzić, że tylko zawodowcy mogą skutecznie i trwale ograniczyć populację dzików.
Kosztowne badania dzików
Profesor omawiając zasady zwalczania ASF u dzików na terenie aktywnego epidemiologicznie obszaru stwierdził, że nie zaleca się intensywnych polowań w epicentrum (odstrzał ukierunkowany) oraz wstępu osobom mogącym rozwlec wirusa na obszary dotychczas wolne od choroby.
– Rekomendowane jest zastosowanie ogrodzenia np. elektrycznego, aktywne poszukiwanie i utylizacja szczątków padłych dzików oraz dokarmianie dzików w celu utrzymania ich w epicentrum. Wydaje mi się, że w strefach niebieskiej i czerwonej, badanie dzików pod kątem ASF jest mało sensowne. Powinny być one upolowane i utylizowane. Po co tracić na to czas i pieniądze – mówił Zygmunt Pejsak.
- Zarówno producenci trzody chlewnej, jak i lekarze weterynarii obawiają się afrykańskiego pomoru świń, dlatego między innymi tak licznie zgromadzili się na wykładach dotyczących zwalczania tej choroby
Zdaniem wykładowcy, zwalczanie chorób zakaźnych w populacji zwierząt wolnożyjących, w tym dzików, jest zdecydowanie trudniejsze niż wśród zwierząt domowych. Bez skutecznego, trwałego i maksymalnego ograniczenia gęstości populacji dzików w promieniu co najmniej 30 km, a najlepiej 100 km, wokół epicentrów choroby, epidemia będzie szerzyła się w populacji tych zwierząt. Afrykański pomór świń nie wygaśnie spontanicznie. Prelegent dodał, iż konieczne jest jednoczesne, regularne oczyszczanie środowiska dzików (lasy, pola) z ASF.
Podstawą bioasekuracja
Według profesora Pejsaka, bez skutecznego przestrzegania podstawowych zasad bioasekuracji przez wszystkich producentów trzody chlewnej od czasu do czasu będą pojawiały się ogniska ASF.
– Uważam, że przez najbliższe 5 lat temat bioasekuracji będzie w Polsce najważniejszy. Każdy producent musi sam zadbać o skuteczną ochronę stada. Jeżeli wyeliminujemy najważniejszy wektor w szerzeniu się ASF, czyli czynnik ludzki, to epidemie będą miały charakter lokalny przez lata. Ponadto, bez wygaszenia produkcji we wszystkich notorycznie nieprzestrzegających zasad bioasekuracji chlewniach przyzagrodowych, ASF u świń będzie pojawiał się okresowo, stanowiąc ogromny problem ekonomiczny i epizootyczny dla innych producentów oraz dla kraju – podkreślał Pejsak.
Bez włączenia hodowców i producentów świń w proces zwalczania afrykańskiego pomoru świń (samokontrola bioasekuracji), nie ma szans na skuteczne zabezpieczenie gospodarstw przed wirusem. Wniosek ten wynika z doświadczeń w Hiszpanii.
- Enric Marco opowiedział o doświadczeniach Hiszpanii w walce z afrykańskim pomorem świń
– Podejrzewam, że za 20 lat wszystkie gospodarstwa będą certyfikowane pod kątem bioasekuracji. Trzeba będzie spełnić określone warunki, by móc utrzymywać świnie. Obawiam się także, że za 20 lat budżet państwa nie będzie miał pieniędzy na wypłatę odszkodowań wszystkim gospodarstwom, tylko będzie wypłacał tym rolnikom, którzy będą mieli stada certyfikowane – mówił Zygmunt Pejsak.
Hiszpańskie doświadczenia w zwalczaniu ASF
Enric Marco z Hiszpanii opowiedział o doświadczeniach swojego kraju w walce z afrykańskim pomorem świń. Zaznaczył przy tym, że ASF nie jest tylko kwestią polską, ale jest także problemem unijnym.
– Zgadzam się z profesorem Pejsakiem, że bioasekuracja ma zasadnicze znaczenie w zwalczaniu afrykańskiego pomoru świń. Nie mówimy tutaj o jakichś wymyślnych procesach czy działaniach, ale o podstawowych zasadach i systemach. Przede wszystkim musimy mieć świadomość skali działania przy produkcji przyzagrodowej i bioasekuracji w tym miejscu. Taka niczym się nie różni od produkcji w pomieszczeniach zamkniętych. Tak samo obowiązują tam zasady bioasekuracji, tak samo potrzebne są tam szkolenia i identyfikacja zwierząt. Nie powinno być zwierząt poza kontrolą weterynaryjną. Należy także szerzyć wiedzę na temat zakazu karmienia świń zlewkami. Jest to praktykowane do dzisiaj nawet w Hiszpanii – tłumaczył Enric Marco.
Nie wszystkie doświadczenia Hiszpanii w zwalczaniu ASF da się przenieść na polskie warunki. Na pewno powinien funkcjonować system odszkodowań, a cała branża trzody chlewnej powinna ściśle współpracować. Sytuacja jest inna niż w Hiszpanii, między innymi dlatego, że jest to II genotyp wirusa, a nie I. Ponadto wprowadzenie wirusa do stada odbywa się w inny sposób, czyli między innymi przez dziki. Stąd też jest potrzeba testowania innych narzędzi.
Francesco Berlingeri z Komisji Europejskiej przedstawił podejście Unii Europejskiej do zwalczania afrykańskiego pomoru świń. Wspomniał przy tym o międzynarodowej współpracy w tej kwestii.
– Regularnie organizujemy konferencje z krajami sąsiadującymi. Spotykamy się z Rosją, Białorusią, Ukrainą, Mołdawią i pozostałymi krajami członkowskimi. Od 2014 roku spotykaliśmy się 11-krotnie. Konferencje te miały miejsce w Moskwie, Tallinie, Kijowie, a kolejne spotkanie odbędzie się we wrześniu w Warszawie. Są to dyskusje techniczne. Rozmawialiśmy między innymi o bioasekuracji, wymieniamy się informacjami, w jaki sposób można sobie poradzić z ASF. Chcemy utrzymywać ten dialog, co pozwoli na ewentualną zmianę podejścia do problemu krajów trzecich, gdyż nie zawsze jesteśmy tak transparentni, jak byśmy chcieli – powiedział Francesco Berlingeri.
Współpraca pozaunijna
Francesco Berlingeri powiedział, że poza wspieraniem krajów członkowskich oferowane jest także wsparcie krajom trzecim w zwalczaniu wirusa ASF.
– Mamy specyficzne projekty zarówno dla Ukrainy, jak i Mołdawii. Były one realizowane w 2017 roku, a w 2018 będą omawiane, tak aby tę współpracę utrzymywać. Jeśli konieczne jest przeprowadzanie badań PCR, które kosztują 30 euro, to taka kwota będzie w 100% zwracana – powiedział Francesco Berlingeri.
- Francesco Berlingeri zwracał uwagę, iż to ludzie odgrywają najważniejszą rolę w rozprzestrzenianiu się wirusa ASF
Prelegent podkreślił znaczenie czynnika ludzkiego w rozprzestrzenianiu się wirusa. Dziki przenoszą chorobę powoli i w związku z tym, poza zdolnością rezerwuarową, nie jest to największy problem. Natomiast czynnik ludzki ma znaczenie, kiedy przechodzi do przeskoków występowania choroby na dalsze odległości.
– Wprowadziliśmy regionalizację niepozwalającą na przemieszczanie zwierząt żywych oraz produktów z obszarów ograniczonych. Poza tym, istotna jest świadomość opinii publicznej. Prowadzimy także spotkania z myśliwymi, którzy odgrywają istotną rolę w kontroli schorzenia – dodał Francesco Berlingeri.
Józef Nuckowski