Inauguracyjne przemówienie ogólnopolskiej konferencji wygłosił dr Bogdan Konopka – świętokrzyski wojewódzki lekarz weterynarii w Kielcach.
Udział w konferencji to zastrzyk wiedzy: jak leczyć? kiedy leczyć? po co leczyć?
Rozmowa z lek. wet. Arturem Arszułowiczem
Jaką rolę odgrywa odkażanie pasieki, pasieczyska?
Na początku zadajmy sobie pytanie, czy tak naprawdę przywiązujemy należytą wagę do zabiegów odkażania? Z praktyki wiem, że trochę nie doceniamy wagi i znaczenia zabiegów odkażania. Wynika to ze specyfiki ich stosowania jak również niewidocznych gołym okiem natychmiastowych efektów. Między innymi z tych powodów niejednokrotnie zabiegi odkażania są wykonywane niestarannie, sporadycznie, a bywa, że i wcale.
Odkażanie znacząco wpływa na bezpieczeństwo zdrowotne naszych rodzin pszczelich. Wykonując je prawidłowo, tak naprawdę pomagamy pszczołom w walce z patogenami, która to walka staje się walką nierówną. Żeby walkę wyrównać, stosujmy odkażanie w swojej codziennej praktyce. Nie lekceważmy tych zabiegów. Stosując je zgodnie ze sztuką weterynaryjną, nigdy ich nie przedawkujemy.
Celem odkażania jest niszczenie form wegetatywnych bakterii, przetrwalników zgnilca amerykańskiego, spor nosemozy i innych patogenów w źródle zakażenia na przykład w ramce czy też w ulu. Prościej rzecz ujmując, za pomocą metod fizycznych i chemicznych przerywamy drogę zarazka między źródłem zakażenia (ulem, ramkami czy dłutem), a zdrową wrażliwą rodziną.
Gorąco namawiam do wykonywania przez cały sezon starannych i systematycznych zabiegów odkażania. Ostatecznie pszczelarstwo to bardzo poważna i odpowiedzialna sprawa (!).
Co mógłby pan doktor doradzić pszczelarzom w kwestii leczenia pszczół?
– Dla pszczelarza najważniejsze są pszczoły. Dla tych dużych liczy się aspekt ekonomiczny (bo z nich żyją). Dla pasjonatów przede wszystkim przetrwanie rodzin pszczelich (bo bez nich nie wyobrażają sobie własnego życia). W dzisiejszych czasach borykamy się raczej z nawałem informacji i wiadomości, które przyswajamy dość niefrasobliwie. Dotyczy to też pszczelarzy, których trudno w aspekcie własnych racji dotrzec lub chociażby przybliżyć się do weterynaryjnej prawdy. Poszukiwanie prawdy w gąszczu wiadomości w dzisiejszych czasach jest czymś więcej niż tylko zwykłym przyswajaniem wiedzy. Jest to proces, w którym od pszczelarza wymaga się intelektualnej uczciwości w konfrontacji z dostępnymi wiadomościami, które niekoniecznie są zgodne z weterynaryjną prawdą.
Obecnie oferowane są różne preparaty do leczenia rodzin pszczelich. Niejednokrotnie są to leki diametralnie różniące się od tego co proponuje weterynaria. W takiej sytuacji, jaki wybrać lek? Jaką zastosować metodę leczenia? Jaką ostatecznie podjąć decyzję? Decyzja o wyborze leku nie różni się niczym od decyzji, które podejmujemy w naszym codziennym życiu. Nim ją podejmiemy zawsze rozważamy argumenty „za i przeciw”. Staramy się znaleźć dowody, które utwierdzą nas w przekonaniu, że podjęta decyzja w przyszłości będzie zawsze słuszna. Czym zatem powinniśmy się kierować przy wyborze leku? Racją dwudziestu pszczelarzy namawiających do stosowania nielegalnych leków, czy wskazaniami lekarza weterynarii, który zaleca stosowanie leków dopuszczonych do obrotu. Ze swojej praktyki wiem, że strach przed stratą rodziny (miodu) i związane z tym emocje (zysk), to główne czynniki wpływające na decyzję o wyborze leku. Większość z nas wybierze lek, który oczywiście da miód (zysk). Czy słusznie? Czy lecząc rodziny pszczele powinniśmy kierować się emocjami czy weterynaryjną prawdą? Czy leczenie pszczół opiera się na emocjach (zysku) czy może jest to praktyczne i odpowiedzialne zastosowanie wiedzy? Podpowiem, leczenie pszczół to rzetelna i obszerna wiedza połączona z odpowiedzialnością. Emocje związane z wyborem leku nie mogą przesłaniać rzeczywistych konsekwencji, jakie powstaną w przyszłości. Podejmując niewłaściwą decyzję pod wpływem emocji zawsze ignorujemy rzeczywiste konsekwencje. Na domiar wszystkiego działamy irracjonalnie i nieodpowiedzialnie. I nie tylko w stosunku do klienta, ale również w stosunku do samych pszczół. Zauważmy, że używając nielegalnych leków tak naprawdę przysłaniamy całą prawdę o stanie zdrowotnym naszych pasiek. Udowadniamy w ten sposób, że nie ma żadnego weterynaryjnego problemu w pszczelarstwie.
Prawdziwy pszczelarski intelektualista podejmując decyzję o wyborze leku zawsze będzie kierował się wiedzą, a nie emocjami. Chciałbym podkreślić, że pszczelarski intelektualista nie ma nic wspólnego z inteligentnym pszczelarzem. Dobrze wiemy, że niejeden inteligentny pszczelarz potrafi zrobić rzecz niewłaściwą. Pszczelarski intelektualista to ktoś taki, kto wykorzystuje swój umysł i wiedzę, a nie emocje, by prowadziły go przez weterynaryjne problemy, które to będą zawsze pokazywały prawdę o stanie zdrowotnym rodzin. Z praktyki wiemy, że wobec prawdy nigdy nie przejdzie się obojętnie. Również nie zrobi tego weterynaria. Dlaczego? Z prostej przyczyny, to co weterynaria wie o rodzinach pszczelich a dokładnie o stanie ich zdrowia, jest zawsze ważniejsze niż miód (!).
Opracował Krzysztof Wróblewski