Ograniczeniu rozprzestrzeniania się afrykańskiego pomoru świń mają pomóc wprowadzone 28 lutego br. zaostrzone przepisy w zakresie bioasekuracji gospodarstw. Początkowo obejmowały one tereny, gdzie występuje wirus ASF. Jednakże rozszerzający się zasięg występowania wirusa przyczynił się do podjęcia decyzji o wprowadzeniu rygorystycznych przepisów odnośnie bioasekuracji w całym kraju.
Od kwietnia będą przeprowadzane kontrole weterynaryjne w zakresie spełnienia wymagań bioasekuracyjnych w gospodarstwach trzody chlewnej poza strefami ASF. Województwo wielkopolskie jest czołowym producentem trzody chlewnej w Polsce, dlatego o planowaną realizację kontroli zapytaliśmy Powiatowego Lekarza Weterynarii w Poznaniu.
– Cały czas odbywają się szkolenia dla rolników na temat afrykańskiego pomoru świń. Pojawia się podczas nich wiele pytań i wątpliwości, więc widzimy, że oprócz kontroli gospodarstw konieczna jest akcja informacyjna – mówi Grzegorz Wegiera. – Jedynym sposobem na ochronę przed wniknięciem wirusa ASF do chlewni jest zabezpieczenie jej poprzez stosowanie bioasekuracji. Zastosowanie się do przepisów jest również warunkiem wypłaty odszkodowania za świnie zabite, poddane ubojowi oraz padłe w związku z ewentualnym wystąpieniem wirusa ASF.
- Grzegorz Wegiera podkreśla, że wirus ASF dostaje się do gospodarstw najczęściej w wyniku niewłaściwego postępowania ludzi
Podstawowe wymogi
Nierozsądne działania ludzi sprawiają, że wirus zostaje przenoszony na znaczne odległości. Dlatego oprócz dezynfekcji z użyciem środków przeciwwirusowych, która jest podstawą w każdym gospodarstwie, konieczna jest także bieżąca higiena w chlewni i unikanie jakichkolwiek kontaktów z potencjalnymi źródłami wirusa (dzikie ptaki i zwierzęta oraz ludzie) – podkreśla Grzegorz Wegiera.
Co prawda zgodnie z obowiązującymi przepisami nie ma obowiązku ogrodzenia gospodarstwa, ale chlewnia musi być zabezpieczona przed dostępem zwierząt dzikich, w tym ptaków, a także domowych (psów i kotów). Od końca lutego obowiązuje na terenie całego kraju wyłożenie mat dezynfekcyjnych przed wejściami do chlewni i wyjściami. Ich szerokość musi odpowiadać co najmniej szerokości wejść i wyjść, a długość musi wynosić 1 m. Wymagane jest stałe utrzymywanie skuteczności działania środków dezynfekcyjnych.
– Będziemy zwracali uwagę na przechowywanie paszy, która powinna być zabezpieczona przed dostępem zwierząt wolno żyjących oraz na utrzymywanie świń w odrębnych, zamkniętych pomieszczeniach, w których nie są utrzymywane inne zwierzęta gospodarskie. Takie pomieszczenia muszą mieć oddzielne wejście oraz nie mogą mieć bezpośredniego przejścia do pomieszczeń, w których są utrzymywane inne zwierzęta kopytne – wyjaśnia Wegiera.
Niezbędne jest także stosowanie przy obsłudze świń środków ograniczających ryzyko szerzenia się afrykańskiego pomoru świń, czyli krótko mówiąc mycie oraz odkażanie rąk oraz czyszczenie i odkażanie obuwia, a także bieżące oczyszczanie i dezynfekcja narzędzi oraz sprzętu wykorzystywanego przy obsłudze zwierząt. Nie wolno też obsługiwać świń, jeśli w ciągu ostatnich 72 godzin brało się udział w polowaniu. Na teren gospodarstwa nie można wprowadzać tusz dzików oraz produktów pochodzących z dzików oraz materiałów, które mogły zostać skażone wirusem ASF.
- Jednym z wymogów biasekuracji jest zabezpieczenie chlewni przed dostępem zwierząt domowych i będzie to surowo egzekwowane
– Rolnicy muszą wiedzieć, że przy świniach powinny pracować wyłącznie osoby, które zajmują się tym tylko w danym gospodarstwie, a wszelkie czynności wymagają używania odzieży ochronnej oraz obuwia ochronnego przeznaczonych tylko do tych prac – tłumaczy Powiatowy Lekarz Weterynarii w Poznaniu. – Podstawowe wymogi bioasekuracji stosowane były już wcześniej w gospodarstwach (na dzień dzisiejszy zostały wprowadzone jako wymóg prawny), a mycie i odkażanie rąk to podstawa w zabezpieczeniu przed roznoszeniem chorób, więc egzekwowanie tych standardów nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem. Nie sądzę też, aby takie warunki bioasekuracji wiązały się ze szczególnie wysokimi nakładami finansowymi. Każdy świadomy hodowca wie, że warto zainwestować w ochronę stada przed chorobami.
Jego zdaniem przynajmniej 70% gospodarstw nastawionych na produkcję trzody chlewnej już dziś spełnia większość nałożonych przepisami wymogów. Tylko nieliczni, najmniejsi producenci świń mogą stwierdzić, iż przy ich skali produkcji nie opłaca się przystosowywać pomieszczeń. Zwłaszcza, jeśli w jednym budynku będą utrzymywane różne gatunki zwierząt i nie będzie możliwości ich rozdzielenia bez wspólnego przejścia.
Spisy i rejestry
Rolnicy mają obowiązek sporządzenia spisu posiadanych świń z podziałem na prosięta, warchlaki, tuczniki, lochy, loszki, knury i knurki oraz bieżącego aktualizowania tego spisu. Konieczne jest także prowadzenie rejestru środków transportu do przewozu zwierząt wjeżdżających na teren gospodarstwa oraz rejestru wejść osób do pomieszczeń, w których są utrzymywane świnie.
Główny Lekarz Weterynarii opracował przykładowe wzory druków do obowiązkowych rejestrów, które muszą być wypełniane w każdym gospodarstwie utrzymującym trzodę chlewną. Jednak, jak wyjaśnia Grzegorz Wegiera, nie muszą to być dokładnie te dokumenty opublikowane przez Główny Inspektorat Weterynarii. Wystarczy zwykły zeszyt, w którym będą zapisywane wszystkie wymagane informacje.
– Jesteśmy dopiero w trakcie ustalania harmonogramu kontroli. W naszym powiecie jest niespełna 2 tys. gospodarstw utrzymujących trzodę chlewną. Na tę chwilę nie mamy podpisanych umów z lekarzami prywatnej praktyki. Podjęliśmy już rozmowy z urzędowymi lekarzami weterynarii. Około 30% kontroli zostanie zrealizowana przez nich na podstawie wyznaczenia. W inspektoracie zatrudnionych jest 4 inspektorów ds. zdrowia i ochrony zwierząt i to oni muszą sobie głównie poradzić z przeprowadzeniem kontroli. Rocznie nie jesteśmy w stanie wykonać więcej niż 500 kontroli w zakresie bioasekuracji, więc pełne wykonanie programu potrwa kilka lat – wylicza Wegiera.
Z powodu braków kadrowych i rosnącej liczby obowiązków pracownicy Inspekcji Weterynaryjnej w liście otwartym skierowanym do premiera wskazali, że bez natychmiastowego wzmocnienia kadrowego i finansowego Inspekcji, nie będzie możliwe skuteczne zwalczanie afrykańskiego pomoru świń. Rząd obiecuje pomoc w postaci dodatkowych etatów jeszcze w tym roku oraz kilkusetzłotowych podwyżek od 2019 roku (600 zł w powiatowych oraz 400 zł w wojewódzkich inspektoratach weterynarii).
- Przed każdym wejściem do chlewni należy umyć oraz odkazić obuwie i stosować je tylko w danym budynku
W pierwszej kolejności pouczenia
W przypadku stwierdzenia nieprawidłowości powiatowi lekarze weterynarii będą wydawać decyzje administracyjne z nakazem usunięcia uchybień w czasie nie dłuższym niż 5 miesięcy lub zgodnie z przepisami będą mogli wydawać decyzje z nakazem uboju lub zabicia świń oraz zakazem ich utrzymywania w gospodarstwie. Istnieje możliwość uzgodnienia z hodowcą czy świnie zostaną poddane ubojowi w rzeźni czy też ubojowi na użytek własny.
– Oczywiście tak długi czas na dostosowanie do wymogów nie będzie dotyczył zakupu mat czy odzieży ochronnej oraz uszczelnienia budynków. Gospodarz będzie miał pięć miesięcy na to, by dostosować się do wymogów dotyczących większych modernizacji, na przykład pomieszczeń. Następnie zostanie przeprowadzona kolejna kontrola. Jeżeli nadal będą nieprawidłowości, będziemy stosować kary pieniężne lub wydamy decyzję zakazującą chowu świń i nakaz uboju zwierząt – mówi Grzegorz Wegiera.
Przygotowywany jest program wsparcia finansowego dla gospodarstw w przypadku czasowej likwidacji produkcji świń w wyniku wydania decyzji powiatowego lekarza weterynarii. Wypłata środków finansowych ma być realizowana przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Pomoc ma być związana z liczbą świń utrzymywanych w gospodarstwie w 2017 roku. Ministerstwo wprowadziło limit do 50 sztuk. Stawka wsparcia ma wynosić 36 groszy za każdy dzień od jednej świni w gospodarstwach utrzymujących do 50 sztuk. W gospodarstwach utrzymujących powyżej 50 świń, wsparcie będzie wypłacane maksymalnie za 50 sztuk. Pieniądze będą wypłacane w okresie obowiązywania zakazu utrzymywania trzody chlewnej, ale nie dłużej niż 3 lata.
Dominika Stancelewska