O trudnej sytuacji producentów trzody chlewnej na terenie województwa lubelskiego pisaliśmy już wielokrotnie. Sytuacja zaogniła się jeszcze, gdy 16 września służby weterynaryjne chciały w gospodarstwie w miejscowości Rudniki ubić i zabrać do utylizacji kilkadziesiąt świń, w tym prośne maciory. Wówczas grupa rolników w ramach protestu przeciwko takiemu działaniu zablokowała wjazd do gospodarstwa i decyzja o wybiciu stada została o kilka dni przełożona.
– W 2014 roku staliśmy w Łosicach na blokadzie, kiedy ówczesny minister Stanisław Kalemba zrobił strefę po sam Lublin. Być może jego decyzja była trafna. Dzisiaj się okazuje, że miał nosa, a wtedy został odwołany. Nie zwalajcie wszystkiego na rolników. Zaczęło się od jednego dzika. Jeżeli zaufaliście, że Polski Związek Łowiecki zwalczy afrykański pomór świń, to był wasz potężny błąd i za ten błąd możecie bardzo mocno zapłacić. Jeżeli znajdowano ASF w gospodarstwie, to wybijano świnie w okręgu 3 km. Jak znajdowano dzika z wirusem, nie wybijano dzików wcale. Myśliwi do tej pory nie mają ochronnych butów, nie zabezpieczają samochodów, jeżdżą po wioskach. Wirus mogą roznieść także lekarze, którzy szczepią świnie. Panie ministrze, pan dobrze wie, że lobby myśliwskie od wybuchu choroby w 2014 zaczęło wszystko przekładać na rolników. Główny Lekarz Weterynarii pokazuje nam na mapie, że ASF jest na Białorusi i Litwie. Dlaczego w 2014 roku nie postawiono płotu wzdłuż granicy, kiedy apelowaliśmy o to? – pytał Marek Sulima, rolnik z miejscowości Zasiadki i radny powiatu bialskiego.
Znowu bez konkretów
Rolnicy podkreślali, że popełniono ogromny błąd, gdyż najpierw trzeba było wziąć się za dziki, a nie wybijać zdrowe świnie.
– Uważam, że mieliście państwo odwagę do nas przyjechać, ale jesteście do tego spotkania w ogóle nieprzygotowani. Mówicie ciągle te same hasła: będziemy pomagać, będziemy robić, a nic nie robicie. Prosimy o konkrety. Sprzedaję rocznie około 400 świń. Ograniczyliście mi prawa całkowicie. Polskie państwo ograniczyło mi prawa. Nie mogę sprzedać surowca o pełnej wartości. Produkuję świnie, które powinnam sprzedać w wadze 100–120 kg, a nie mogę tego zrobić, bo mnie ograniczyliście. Dlatego proszę o rozwiązanie tego problemu, a nie o pokazywanie tego, co jest w innych państwach. My jesteśmy w Polsce i proszę traktować polskich rolników tak, jak na to zasługują. Przypomnicie sobie o nas przed kolejnymi wyborami samorządowymi. Teraz zapomnieliście o nas, bo to co się mówi to jest bajka. Oddaliście pełną władzę weterynarii – bulwersowała się rolniczka z województwa lubelskiego.
Jacek Bogucki stwierdził w odpowiedzi, że naprawdę jest przygotowany i wie, o czym mówi. Rolnicy podważali nie tylko działania rządu, ale także wiarygodność badań w kierunku obecności wirusa ASF.
– Obawiamy się, że Instytut Weterynaryjny w Puławach nie jest w stanie stwierdzić dokładnie, jakim wirusem zainfekowana jest świnia. Boimy się, że przy jakiejkolwiek chorobie u świń może być stwierdzony afrykański pomór świń. Dlatego wzywamy zaufanych lekarzy. Podają antybiotyk i w krótkim czasie zwierzęta wracają do zdrowia. Gdybyśmy wezwali kogoś z Inspekcji Powiatowej, to jesteśmy pewni, że byłby już stwierdzony afrykański pomór świń. Ta choroba zaczyna się wysoką temperaturą, później pojawia się piana z nosa, wypływ krwi z uszu i odbytu. My tych objawów nie widzimy, a zdrowe świnie są wybijane – mówiła rolniczka.
„Nie” wybijaniu świń
– Mam stado 15 loch. Zdecydowano, że w minioną sobotę odbędzie się u mnie ubój świń bez wykonania żadnych badań lekarskich. Powiatowy Lekarz Weterynarii wydał decyzję w piątek, a w sobotę przyjechała ekipa do uboju. Gdyby mnie ludzie nie wsparli, to nie miałabym już stada. Teraz w najbliższy piątek ponownie mają przyjechać i wybić mi świnie. Co ja mam teraz zrobić? – pytała rozgoryczona rolniczka.
Po tym pytaniu na sali pojawiło się głośnie stwierdzenie – „nie damy”. Główny Lekarz Weterynarii i wiceminister Jacek Bogucki zapowiedzieli przeprowadzenie skutecznej redukcji populacji dzików.
– Zmienione zostało prawo łowieckie i minister środowiska zobowiązał się zrealizować odstrzał sanitarny po wschodniej stronie Wisły aż do granicy maksymalnie do poziomu 0,1 dzika na km2. To prawo weszło w życie w sierpniu, gdy uprawy były na polu, a w nich przebywały dziki. Teraz kukurydza nie jest jeszcze zebrana, a w niej ukrywają się dziki. Trudno jest więc realizować odstrzał o tej porze roku. W woj. lubelskim jest 14 rozporządzeń odnośnie odstrzału sanitarnego. Tak samo jak wy chciałbym, żeby myśliwi realizowali to, czego od nich wymagamy. Jeżeli oni nie zrealizują tego odstrzału, to będą rozwiązywane umowy dzierżaw obwodów łowieckich – powiedział Główny Lekarz Weterynarii Paweł Niemczuk.
Rolnicy bez odszkodowań
Jak wyjaśnił Główny Lekarz Weterynarii, w powiecie bialskim na 54 decyzje o wybiciu stada tylko 8 rolników dostanie odszkodowania.
– W pozostałych gospodarstwach stwierdzono błędy w identyfikacji i rejestracji zwierząt. W chlewniach były świnie, których nie powinno tam być. Niezgłaszane są przemieszczenia oraz urodzenia, nie wiadomo, skąd się biorą prosięta, jeśli nie ma macior, nie wiadomo, skąd maciora ma prosięta, jeżeli nie było knura ani inseminacji – powiedział Paweł Niemczuk.
Wiceminister na zakończenie stwierdził, że postara się pomóc w rozwiązaniu problemów rolników związanych z wystąpieniem afrykańskiego pomoru świń. Z kolei Krzysztof Niemczuk, dyrektor Państwowego Instytutu Weterynaryjnego, zaprosił do Puław rolniczkę mającą wątpliwości co do skuteczności przeprowadzania badań w kierunku obecności wirusa ASF. Producenci trzody chlewnej nie byli zadowoleni z wyników spotkania.
Józef Nuckowski