Być o krok do przedu przed innymi
Maciej Łagoda z miejscowości Kaczagórka w powiecie gostyńskim ma u siebie 1200 stanowisk do tuczu. Gospodarstwo przejął od rodziców w 2006 roku wraz z chlewnią, w której było 45 loch mieszańcowych ras wielka biała polska × polska biała zwisłoucha. Jeszcze 7 lat temu produkował od nich tuczniki w cyklu zamkniętym, jednak dość szybko zorientował się, że taka skala produkcji nie zapewnia wystarczającej stabilizacji finansowej.
– Równocześnie prowadziłem cykl zamknięty od tych 45 loch w jednym budynku, a w drugim otwarty, gdyż kupowaliśmy też 30-kilogramowe warchlaki z Danii i tuczyliśmy je dodatkowo w oddzielnym kojcu mieszczącym kilkadziesiąt sztuk. W ten sposób uczyliśmy się duńskiej genetyki. Wiedziałem, że muszę wybudować nową tuczarnię i zwiększyć skalę produkcji, ale miałem zbyt mało loch. Przy tak małym stadzie podstawowym obrót był niewielki, a pracy dużo, trudniej też było utrzymać dobrą zdrowotność zwierząt i wyniki były gorsze. Stary budynek przerobiliśmy więc na tuczarnię – opowiada gospodarz.