StoryEditorPolski Żywiec

To jakość importowanych prosiąt może zdecydować o opłacalności tuczu

10.06.2019., 11:06h
Zmniejsza się liczba loch utrzymywanych w kraju, a wielu rolników przechodzi na tucz w cyklu otwartym, gdyż jest to łatwiejsza forma produkcji. Wahania cen żywca wieprzowego także się do tego przyczyniają, ponieważ tucz zawsze można wstrzymać w momencie kryzysu na rynku. Nie od dziś wiadomo, że znaczną część warchlaków do takiego tuczu importujemy.
Co trzeci tucznik ubijany w Polsce jest pochodzenia zagranicznego. Niskie pogłowie loch, którego spadek w grudniu 2018 roku wyniósł aż 18%, nie jest w stanie pokryć krajowego zapotrzebowania na prosięta, co z oczywistych względów musi być rekompensowane importem warchlaków. Ważne, aby były to prosięta o wysokim statusie zdrowotnym.

Importerami prosiąt są firmy Europork oraz Tophog, które zorganizowały dla swoich największych odbiorców warchlaków uroczystą galę w Strzelcewie pod Łowiczem. Zdaniem przedstawicieli firm, to region, w którym w ostatnim czasie bardzo się rozwija produkcja trzody chlewnej, doganiając pod tym względem takie zagłębia świńskie, jak Wielkopolska czy rejon Piotrkowa Trybunalskiego.

Milion warchlaków rocznie

Firmy Europork oraz Tophog współpracują i działają na rynku od 10 lat. Jak przekonuje Marcin Dąbrowski, prezes Europorku, spełniają oczekiwania polskich producentów tuczników, oferując im duże partie jednorodnego towaru.

Rocznie obie firmy importują około miliona warchlaków, które trafiają do gospodarstw w całej Polsce.

Współpracujemy ze stałymi dostawcami, którzy gwarantują nam wysoką jakość zwierząt. Początkowo import obejmował także warchlaki z Holandii oraz Niemiec, obecnie w 95% zwierzęta pochodzą z Danii. Atutem jest to, że kupujemy je bezpośrednio od hodowców, a nie przez pośredników. Znamy więc jakość zwierząt – mówi Hubert Roszak, prezes firmy Tophog.

Dania jako jedyna ma system, w którym rolnicy mogą sprawdzić status zdrowotny świń na danej fermie, głównie pod kątem takich chorób, jak zespół rozrodczo-oddechowy (PRRS), pleuro-pneumonia, mykoplazmowe zapalenie płuc czy dyzenteria. Wystarczy, że odbiorcy warchlaków chcą mieć świadomość, jakie zwierzęta do nich przyjeżdżają, a mogą to zweryfikować.

Jedną z duńskich grup, od której pochodzą importowane prosięta, jest Bonusgrisen. Jej dyrektor, Bo Skaanning Ebbesen, opowiadał podczas spotkania o warunkach utrzymania świń oraz systemach produkcji stosowanych przez rolników należących do grupy, która zrzesza 120 producentów trzody chlewnej. Wytwarzają oni 10% duńskiej produkcji świń, kupując wszystkie środki do produkcji wspólnie. Również sprzedaż świń odbywa się w ramach grupy. Dotyczy to zarówno tuczników odstawianych do ubojni, jak i prosiąt, które trafiają do Polski, Niemiec i Włoch.

Uczestnicy spotkania w Strzelcewie mogli poznać jednego z rolników należących do grupy Bonusgrisen. Ole Elbaek to hodowca, który co drugi tydzień ma do zaoferowania 650–750 prosiąt zaszczepionych przeciwko mykoplazmowemu zapaleniu płuc oraz cirkowirusom. Przekonywał polskich producentów tuczników, że produkcja w jego gospodarstwie odbywa się na najwyższym poziomie, co gwarantuje wysoką jakość dostarczanych prosiąt.

Jak przekonują dostawcy prosiąt, w ciągu najbliższych lat prace nad genetyką świń sprawią, że parametry produkcyjne będą na jeszcze wyższym poziomie, co pozwoli na szybszy wzrost zwierząt. 


Na uroczystą galę przyjechali do Strzelcewa rolnicy z całej Polski

 

Wsparcie produkcji, czyli pasze i dodatki paszowe dla świń

Wśród współorganizatorów wydarzenia znalazły się także firmy produkujące pasze i dodatki paszowe dla świń, jak De Heus i Agrifirm, a także Buschhoff – od 1873 roku producent technologii do wytwarzania mieszanek paszo-wych. Większość producentów trzody chlewnej wytwarza pasze we własnym gospodarstwie. Firma Buschhoff oferuje pełnoautomatyczne stacjonarne instalacje do produkcji pasz, ograniczając przy tym udział pracy rolnika do niezbędnego minimum, ale także cieszące się coraz większym zainteresowaniem mobilne wytwórnie pasz.

Charakteryzują się one niskimi kosztami eksploatacji w powiązaniu z bardzo dużą wydajnością. Jest to idealne rozwiązanie dla grup producenckich lub firm usługowych – mówił Waldemar Plottnik, przedstawiciel firmy Buschhoff w Polsce.

Karol Włodarczyk z KWS Polska mówił o zaletach żyta hybrydowego. Przekonywał, że zawarta w nim duża ilość włókna prebiotycznego jest jednym z ważniejszych czynników wpływających na dobrostan tuczników.

Dla rolników skarmiających paszę z żytem to szansa na obniżenie kosztów żywienia tuczników. Szczególnie, jeśli gospodarują na glebach niższych klas bonitacyjnych. To najodporniejszy gatunek spośród zbóż. Ponadto ma 10-krotnie mniejszą zawartość mikotoksyn, a substancje antyżywieniowe na poziomie pszenżyta – twierdził Karol Włodarczyk.


Dominika Stancelewska
fot. Dominika Stancelewska 

Zdj. główne: Jak przekonują Hubert Roszak (z lewej) i Marcin Dąbrowski, 70% odbiorców dostarczanych przez nich warchlaków pochodzi z centralnej Polski

 

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
02. listopad 2024 23:52