– Nie można powiedzieć, że PZHiPBM jest niepotrzebny, bo to nieprawda. Osobiście związek bardzo pomógł mi w trakcie zakładania i tworzenia stada. Bardzo pomocni są zootechnicy służący swoją radą i wiedzą. Związek udostępnia do dyspozycji hodowców profesjonalny poskrom i wagę. Wreszcie daje możliwość zaprezentowania się na wystawach, zapewniając zwrot kosztów, a nie ma lepszej wizytówki dla stada, jak pokazanie czołowych zwierząt, ja robię to co roku na wystawie w Siedlcach i co roku zdobywam tam nowe kontakty i chętnych na materiał hodowlany – oznajmiła Bogna Hupa.
Częstsze ważenie i mierzenie
Zdaniem rolniczki, związek pomaga zwłaszcza hodowcom dostarczającym na rynek zwierzęta o wysokich walorach hodowlanych, a mniej producentom zwierząt towarowych. Jednak i ci drudzy skorzystali dzięki cyklicznym aukcjom organizowanym przez związek w Janowie na Podlasiu koło Sokółki. Należąc do związku, mogą tam sprzedawać swoje sztuki po stosunkowo dobrych cenach, ale także jak zaobserwowała Bogna Hupa, owe aukcje przyczyniły się do podniesienia i unormowania cen bydła mięsnego na szerszą skalę.
– Faktycznie, związek nie da zbyt dużej wartości dodanej producentom opasów, ale hodowcy sprzedający materiał hodowlany, czyli jałówki czy też buhajki rozpłodniki, mające udokumentowane ich pochodzenie oraz potwierdzone DNA przez badania wykonane przez związek, korzystają i to niemało. Bo przecież zwierzęta czystorasowe z rodowodami, wpisane do ksiąg uzyskują znacznie lepsze ceny. Jednak warto za nie zapłacić, bo ich poziom hodowlany jest niezwykle wysoki zwłaszcza buhaje, które przyspieszają znacznie postęp genetyczny w wielu stadach. Moje buhajki wyselekcjonowane w 50% są sprzedawane na rozpłodniki do innych stad, rozchodzą się na pniu. Bo ci co je kupili widzą, jak dobre jest po nich potomstwo. Nie byłoby takich rezultatów po buhajach niewiadomego pochodzenia, a jedynie wyglądających jak typ mięsny – podkreśliła Bogna Hupa, jednocześnie dodając, że pomimo iż daleko jesteśmy za Francuzami w hodowli bydła mięsnego, to jednak trzeba zachować zdrowy rozsądek i spojrzeć jak długa tradycja chowu ras mięsnych jest we Francji, a jak krótka u nas.
Fot. Andrzej Rutkowski
Z drugiej strony popiera ona zmiany, jakie powinny dokonać się u nas na wzór francuski, a mianowicie, potrzebna jest selekcja buhajów hodowlanych taka jak we Francji oraz częstsze i dokładniejsze ważenie i mierzenie zwierząt.
Fot. Andrzej Rutkowski
- Ponad pół roku stado spędza na pastwiskach
Z drugiej strony popiera ona zmiany, jakie powinny dokonać się u nas na wzór francuski, a mianowicie, potrzebna jest selekcja buhajów hodowlanych taka jak we Francji oraz częstsze i dokładniejsze ważenie i mierzenie zwierząt.
Selekcja na wzór francuski
– Zadaniem związku jest przede wszystkim prowadzenie ksiąg hodowlanych, przy czym, moim zdaniem, dzisiaj byki dopuszczane do krycia powinny być selekcjonowane. Nie tak, że gospodarz może sobie wybrać jakiego chce byka, a ten dostaje wpis i zostaje oceniony. We Francji w rasie limousine 700 najlepszych buhajków wstawionych przez rolników na bazę w Limoge jest ważonych i mierzonych co tydzień i tam z tych 700 zostaje wybrane 50% o najlepszych przyrostach i budowie. 10 liderów idzie do stacji inseminacji, a inne są rozprowadzane do stad jako buhaje kryjące. Coś na wzór francuski powinno zafunkcjonować u nas, oczywiście z uwzględnieniem naszej skali i poziomu hodowlanego.
Fot. Andrzej Rutkowski
Fot. Andrzej Rutkowski
- Buhaj kryjący
Rolniczka uważa, że bardzo potrzebna jest możliwość sprzedaży bydła mięsnego na wystawach hodowlanych, organizacją której powinien zająć się związek. Wyzwaniem dla związku, a konkretnie pracowników biura, jest także promocja marketingowa bydła hodowlanego spod oceny. – Każdy musi wiedzieć co daje odsadek spod oceny, jaka jest jego korzyść w porównaniu np. do mieszańca – stwierdziła.
Na mocnych nogach żyją długo
Francuski charolaise w ostatnich latach, to krowa o bardzo mocnych nogach, którą można w stadzie użytkować nawet 15 lat. Bezsensowne jest utrzymywanie krowy mięsnej przez 5 lat ze względu na wysoki koszt remontu. Charolaise to też zwierzę niemające trudnych porodów tak jak kiedyś, bo został wykonany ogrom pracy genetycznej w kierunku lżejszych wycieleń. Jeśli dziś ta rasa ma trudne porody, to najczęściej wynika to z błędów żywieniowych, a konkretnie przekondycjonowania krów i jałówek.
Celem Bogny Hupy jest dojście do stada liczącego 60 matek rasy charolaise. W stadzie nie ma sezonowości wycieleń. Bydło wychodzi na pastwiska zawsze 1 maja, a schodzi zazwyczaj w listopadzie. Dokarmiane są tylko cielęta całymi ziarnami owsa ze względu na lepszy rozwój żwacza. Do dyspozycji zwierząt są lizawki solne. Zimą wykorzystywane są takie pasze jak: siano oraz sianokiszonka.
Andrzej Rutkowski
(Fot. główna: Pixabay)
(Fot. główna: Pixabay)