StoryEditorASF

W walce z ASF człowiek najsłabszym ogniwem

07.11.2016., 15:11h
Najczęstszym sposobem zakażenia afrykańskim pomorem świń jest kontakt z chorymi zwierzętami. Jednak rozprzestrzenianie się wirusa między stadami jest także stosunkowo łatwe za pośrednictwem osób odwiedzających gospodarstwo, jak również przez zakażoną paszę, wodę, słomę, wyposażenie oraz odpadki kuchenne.

Za ochronę stada przed ASF odpowiadają przede wszystkim rolnicy i to oni muszą tak organizować produkcję świń, aby uniemożliwić wprowadzenie choroby do chlewni. Przede wszystkim należy zabezpieczyć pasze oraz budynki inwentarskie przed dostępem dzikich zwierząt oraz ograniczyć dostęp osób postronnych do gospodarstwa. Nie wolno też skarmiać świń paszą niewiadomego pochodzenia oraz odpadkami kuchennymi, należy stosować maty dezynfekcyjne.

Największym problemem jest to, że w strefie ASF jest dużo małych stad utrzymujących po kilka świń, które nie gwarantują żadnej bioasekuracji. Co gorsza, rolnicy nie zdają sobie najczęściej sprawy z zagrożenia. Gospodarstwa te stanowią bardzo łatwą drogę przeniesienia wirusa od dzików na świnie. Nakłonienie właścicieli tych stad do wdrożenia bioasekuracji może być trudne w praktyce. Dlatego w aspekcie ochrony dużych gospodarstw należałoby zlikwidować te małe stada. Proponował to nam na samym początku, kiedy wirus afrykańskiego pomoru świń pojawił się w Polsce, ekspert Światowej Organizacji Zdrowia Zwierząt Jose Manuel Sanchez-Vizcaino z Hiszpanii. Sugerował, aby w całym pasie wschodnim o szerokości co najmniej 100 km wybić wszystkie świnie. Wówczas wydawało się to rozwiązaniem zbyt daleko idącym, ale dziś pewnie wiele osób by się za tym opowiedziało.


Rolnicy nie mogą się bać

W Hiszpanii, która walczyła z afrykańskim pomorem świń ponad 20 lat, tworzono małe strefy z ograniczeniami na niewielkich obszarach, a wirus przemieszczał się coraz bardziej w głąb kraju. Zwalczano go przez wiele lat tworząc kolejne strefy. Gdy wydawało się już, że sytuacja została opanowana i zwalczono go w danym obszarze, pojawiał się znów w miejscach, od których zaczynano walkę z ASF. Dopiero olbrzymie nakłady z budżetu państwa oraz pomoc finansowa Unii Europejskiej pozwoliły skoordynować działania i zająć się problemem kompleksowo, od razu na dużym obszarze.

Najważniejsze, aby rolnikom wypłacać nie tylko odszkodowania za zabite świnie, ale także rekompensaty za utracone zyski. Nie można liczyć na to, że hodowcy chętnie będą zgłaszali przypadki choroby i oddawali zwierzęta, jeśli dostaną za nie tylko średnie ceny rynkowe. Co więcej, będą ukrywali przed służbami fakt posiadania świń. Będą ukrywali zwierzęta lub przenosili je do innych zabudowań. Jak już się przekonaliśmy, rozwiozą je jeszcze, a przy okazji wirusa po kraju.

Odszkodowania są kluczowe, aby zachęcić rolników do wczesnego zgłaszania ognisk. Niezadowalające rekompensaty za likwidację zwierząt mogą prowadzić do niezgłaszania ognisk, a także dokonywania przez rolników uboju świń z konieczności dla własnego użytku lub co gorsze, sprzedaży. A jak wiadomo, wraz z wędlinami czy kiełbasą można wprowadzić wirusa do gospodarstwa. Nie wolno więc wnosić kanapek czy innego jedzenia do chlewni. Rolnicy mogą również dopuszczać się utylizacji czy zakopywania padłych świń w miejscach dostępnych np. dla dzików czy innych zwierząt.

Brak programu zwalczania choroby, ale także brak odszkodowań za ubite z nakazu świnie przyczynił się do gwałtownego rozprzestrzeniania się wirusa ASF w Rosji. Rolnicy ukrywają w takim przypadku fakt wystąpienia choroby. Wolą szybko po zauważeniu problemu w stadzie sprzedać zwierzęta do zakładu mięsnego, zanim służby weterynaryjne zorientują się w sytuacji bądź też sami ubić i przerobić zwierzęta na kiełbasy i szynki. Wraz z tymi produktami, które najczęściej opuszczają gospodarstwo, wirus jest w szybkim tempie przenoszony na znaczne odległości. Powoduje to niekontrolowane rozprzestrzenianie się afrykańskiego pomoru świń. Potwierdziły to badania próbek wędlin czy kiełbas pobranych w zakładach mięsnych, w których stwierdzano materiał genetyczny wirusa.

Groźny skażony sprzęt


Bioasekuracja dotyczy także sprzętu i urządzeń. Nie chodzi tylko o dokładne ich mycie i dezynfekcję. Obecnie najważniejsze jest, aby nie kupować używanego wyposażenia chlewni z terenów objętych afrykańskim pomorem świń. Można bowiem wraz z pozostałościami organicznymi (odchody, pasza) wprowadzić wirusa do chlewni. Rolnicy ze stref muszą przestrzegać zakazu wywożenia, wynoszenia i zbywania produktów z gospodarstwa, w szczególności mięsa, pasz, słomy, nawozów naturalnych. Nie można też przywozić ani wywozić nasienia knurów.

Przy zakupie i wprowadzaniu loszek czy knurków do stada zawsze stosujemy kwarantannę i aklimatyzację. Zwłaszcza okres kwarantanny to taki czas, podczas którego mogą ujawnić się wszystkie jednostki chorobowe. Powinien on trwać 6 tygodni.

Najwięcej wirusa ASF jest we krwi. W żadnym wypadku rolnik nie może wykonywać sekcji zwierząt. Nie wolno też dokonywać uboju świń w gospodarstwie, jeśli w regionie występuje afrykański pomór świń. Dotyczy to także dzików. Wypatroszone, pozostawione resztki będą źródłem wirusa przez bardzo długi czas. Wirus ASF jest niezwykle oporny na działanie czynników środowiskowych. Ginie podczas gotowania w temperaturze 60°C przez 20 minut lub w 71°C przez 1 minutę.

Dominika Stancelewska

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
22. listopad 2024 09:22